Draft to dla wielu zespołów najważniejszy moment sezonu w NBA. Zespoły specjalnie “tankują” żeby otrzymać jak najwyższy wybór w drafcie i mieć prawo wyboru do najbardziej utalentowanego gracza w danym roczniku. W tym roku NBA Draft 2023 odbędzie się 22 czerwca. Pierwsze miejsce w loterii uzyskali San Antonio Spurs i będą mogli wybrać Victora Wembanyamę. Jest to gracz, który ma na lata zdominować ligę. W artykule przyjrzymy się jak pierwsze wybory w draftach wpływały na rozwój poszczególnych drużyn i ich pozycję w ligowej tabeli.
Paolo Banchero – Orlando Magic (NBA Draft 2022)
W poprzedni sezonie pierwszy wybór przypadł Orlando Magic. Drużyna z Florydy zdecydowała się wybrać Paulo Banchero choć bardzo długo w typowaniach numerem jeden był Jabbari Smith Jr., który finalnie trafił do Houston Rockets. Banchero to gracz, który trafił do Magic z uczelni Duke. Rozegrał na niej 39 spotkań w sezonie NCAA i notował średnie na poziomie 17.2 pkt, 7.7 zb oraz 3.2 as. Banchero to silny skrzydłowy, który dysponuje bardzo dobrą obroną oraz rzutem z półdystansu. W momencie kiedy przechodził do ligi był uważany za gracza, który jest najbardziej gotowy na granie w NBA. Był już zbudowany fizycznie w związku z czym mógł od pierwszego meczu występować w barwach swojej nowej drużyny. Banchero rozegrał dla zespołu z Florydy 72 mecze, w trakcie których zdobywał średnio 20 punktów, dokładał 6.9 zbiórek oraz 3.7 asyst. Przełożyło się to na wybranie go najlepszym debiutantem sezonu 2022-2023. Oczywiście wystąpił on również w weekendzie gwiazd. Banchero mimo tego, że spisuje się bardzo dobrze to nie wydaje się być materiałem na gracza który zdominuje ligę. Silny skrzydłowy wydaje się być blisko swojego maksymalnego poziomu. Na pewno będzie to gracz na przestrzeni lat grający w pierwszej piątce wielu zespołów w lidze ale trudno oczekiwać od niego żeby był wybierany chociażby do pierwszej piątki najlepszych graczy NBA.
Cade Cunningham – Detroit Pistons (NBA Draft 2021)
W 2021 roku Detroit Pistons z nr 1 wybrali rozgrywającego – Cade'a Cunninghama. Jest to gracz, który na uczelni Oklahoma State dał się poznać jako znakomity strzelec. W opisach skautów często był porównywany do Stepha Curry'ego oraz Trae Younga czyli graczy, którzy na pozycji rozgrywającego mają dużą łatwość w zdobywaniu punktów. Cunningham był również brakującym ogniwem w zespole Pistons, ponieważ nie posiadali oni klasowego rozgrywającego. Przełożyło się to na fakt, że od początku swojej kariery w NBA miał on pewne miejsce w drużynie. Cunningham w inauguracyjnym sezonie rozegrał 64 spotkania, wszystkie jako starter. Grając średnio 32.6 minuty zdobywał 17.4 pkt, 5.5 zb oraz 5.6 as na mecz. Dużo gorszy dla młodego zawodnika był sezon drugi. Zamiast ciągle rozwijać się i zaznaczać swoje miejsce w lidze spędzał on czas w gabinetach lekarskich. Rozegrał raptem 12 spotkań ze względu na problemy zdrowotne, które są sporą czerwoną flagą odnośnie jego przyszłości. Pierwszy sezon zwiastował, że Cunningham będzie w następnych latach wiodącą postacią ligi. Gracze o jego profilu są bardzo pożądani i potrafią odmieniać losy organizacji. Niestety, problemy z urazami które okazały się chroniczne spowodowały że wokół młodego gracza pojawiło się sporo znaków zapytania. Przyszłość pokaże czy zeszły sezon był jedynie pechowy czy jest zapowiedzą długotrwałych problemów zdrowotnych, które przekreślą jego szansę na wielką karierę.
Anthony Edwards – Minnesota Timberwolves (NBA Draft 2020)
W 2020 roku największymi szczęśliwcami w loterii draftu okazali się być Minnesota Timberwolves. Zdecydowali się oni pozyskać do swojego zespołu bardzo utalentowanego niskiego skrzydłowego Anthony'ego Edwardsa. Gracz bardzo często porównywany do Kawhi'a Leonarda. Edwards to zawodnik, który ma bardzo dobrą defensywę i jest w stanie bronić wielu zawodników na różnych pozycjach, między innymi dzięki swojej tężyźnie fizycznej. Do ligi trafił z uczelni Georgia. W swoim pierwszym sezonie w lidze rozegrał 72 spotkania w tym 55 jako starter. W trakcie tych meczów zanotował średnie na poziomie: 19.3 pkt, 4.7 zb, 2.9 as. Przełożyło się to oczywiście na występ w meczu debiutantów. Następne sezony tylko potwierdziły potencjał jakim dysponuje ten zawodnik. Notował on systematyczny progres w kwestii zdobywania punktów i w ostatniej rozegranej kampanii był już największą gwiazdą swojej drużyny wobec problemów Karla Anthony'ego Townsa. Niestety, sporą plamą na jego ocenie jest fakt że Edwards zanotował bardzo przeciętną fazę playoff, która jest kluczowa dla najlepszych graczy w lidze a na takiego jest on kreowany. Mimo wszystko nie ma co w stosunku do Antmana wyciągać pochopnych wniosków. Jego sezon regularny był na tyle dobry, że poskutkowało to pierwszym powołaniem do meczu gwiazd. Kluczowym dla oceny tego zawodnika będzie nadchodzący sezon, który dam odpowiedź na temat tego czy Edwards zostanie elitarnym graczem czy po prostu bardzo dobrym strzelcem.
Zion Williamson – New Orleans Pelicans (NBA Draft 2019)
W 2019 roku w drafcie mieliśmy bardzo podobną do tej, która spotkała nas w obecnym roku. Z numerem jeden został wybrany Zion Williamson, który zapowiadał się na zawodnik mającego zdominować ligę na lata. Wyróżniał się w NCAA swoją potężną tężyzną fizyczna, którą miał przełożyć na NBA. I trzeba przyznać że udało mu się to bardzo dobrze, dołożył do tego również bardzo dobry rzut. Niestety, próbką którą mieliśmy była bardzo mała. Williamson od początku swojej przygody z NBA był uważany za gracza, któremu karierę mogą zrujnować kontuzję ze względu na swoje potężne gabaryty. Niestety, póki co wygląda na to że obserwatorzy mieli rację. W swoim pierwszym sezonie rozegrał on jedynie 24 mecze. Dużo lepiej wyglądało to w sezonie numer dwa kiedy to rozegrał 61 meczów, wszystkie jako starter. Przełożyło się to na średnio 27 punktów. Otrzymał on oczywiście powołanie do meczu gwiazd. Niestety od tego czasu zamiast rosnąć kariera Ziona wydaje się zanikać. W kolejnej kampanii nie rozegrał on żadnego meczu ze względu na problemy ze stopą. Do gry wrócił w sezonie 2022-2023 i wszystko szło w dobrym kierunku. Niestety do czasu, ponownie znać o sobie dały kontuzje które wykluczyły go z kluczowego momentu sezonu – Playoffów. Patrząc całościowo na karierę na pewno dał nam namiastkę tego jak wielkim graczem może być. Zdrowego Williamsona na pewno należy rozważać w gronie 10 a być może nawet 5 najlepszych graczy w NBA. Niestety, chroniczne problemy z kontuzjami powodują, że jego ocena jest mocno zaniżona i nadal pozostawia wiele pytań, na które odpowiedzi poznamy w nadchodzącym sezonie. Pytanie tylko czy będzie grał w barwach New Orleans Pelicans, ponieważ Pelikany rozważają wymienieni go do innego zespołu.
DeAndre Ayton – Phoenix Suns (NBA Draft 2018)
W 2018 roku draft NBA nie przyniósł nazwisk, które miały zawojować ligę. Z pierwszym numerem Phoenix Suns wybrali środkowego – DeAndre Aytona. Był to wybór związany z potrzebami jakie miała drużyna, nie sugerowali się oni potencjałem gracza lecz wymaganiami odnośnie wzmocnienia składu. Ayton to solidny środkowy, który rozegrał już 5 solidnych sezonów w lidze. W każdym z nich notował co najmniej dwucyfrową średnią punktów, dorzucał do tego analogiczny wynik w zbiórkach co daje ładną średnią double-double. Ayton jest graczem pierwszej piątki ale trudno rozpatrywać go w gronie najlepszych graczy w lidze, nawet na swojej pozycji musi uznać wyższość wielu zawodników. Pomimo tego ciągle jest bardzo przydatnym zawodnikiem, którego wiele klubów widziałoby u siebie także o przyzłość nie musi się martwić. Mimo sporego stażu nie ma on na koncie występu w meczu gwiazd lub wyboru do najlepszych piątek ligi. W debiutanckim sezonie był członkiem najlepszej piątki debiutantów oraz wziął udział w Rising Stars Challenge.