– Ostatnio moda jest taka, że Bayern zatrudnił trenera w moim wieku (Jupp Heynckes – przyp. red.), to czemuż Adamów ma nie zatrudnić mnie? (śmiech) – pytał żartobliwie po sobotnim meczu nowy opiekun Sokoła – Przemysław Tryboń. Doświadczony szkoleniowiec poznał w rywalizacji z Promnikiem Jaskarzew swoją drużynę. Choć przetrzebiony chorobami IV-ligowiec przegrał z rywalem z warszawskiej okręgówki, to zyskał nadzieję w postaci ambitnego coacha. Duży ból głowy ma z kolei trener Marcin Cieśla, ponieważ Promnik przypomina dziś istny szpital.
POMECZOWE KOMENTARZE
Marcin Cieśla (grający trener Promnika Łaskarzew): – Musiałem zagrać, bo drugi bramkarz Jakub Michalczyk zmienił Huberta Woźniaka w 12. minucie, ponieważ ten miał rozcięty łuk brwiowy. Mamy plagę kontuzji, bo Hubert jest już piątym kontuzjowanym graczem, czterech zawodników jest chorych, a pięciu następnych chce odejść. Można więc powiedzieć, że graliśmy dzisiaj trochę bez składu i ładu. Przeciwnik szanował piłkę pod swoją bramką, ale to my mieliśmy sytuacje. Nasz bramkarz może z pięć razy dotknął piłkę w pierwszej połowie. Gdy prowadziliśmy 1:0, golkiper rywali ewidentnie sfaulował mi napastnika na czerwoną kartkę i dziwię się, że nic nie dostał. To boli, bo gdy tydzień temu wygraliśmy 1:0 z Hutnikiem Huta Czechy, mój zawodnik lżej zdjął rywala, wyleciał z boiska i przez 25 minut graliśmy w dziesiątkę. Uważam, że w tym meczu z pewnością byliśmy zespołem lepszym, bo mieliśmy dużo więcej klarownych sytuacji. Akcje przeciwników kończyły się na naszej połowie i jakieś 2-3 razy złapaliśmy ich na spalonym. Wyszło śmiesznie po meczu, bo chłopaki przekazali mi, że to Patryk Nowicki jest trenerem Adamowa, więc poszedłem mu podziękować, a nie podziękowałem Przemysławowi Tryboniowi (śmiech), którego zresztą znam.
Przemysław Tryboń: – Dzisiaj widziałem zespół pierwszy raz i to dopiero w przerwie meczu. Nie pokazałem się chłopakom przed spotkaniem, bo chciałem zobaczyć, na co ich stać bez mojej ingerencji. Wiem, że kilku zawodników zabrakło. To jest dla mnie jeszcze świeża sprawa, dlatego pierwsze spostrzeżenia przekażę po kolejnym sparingu. W przerwie powiedziałem graczom, że skoro udało się trenerowi Bayernu, to czemu ma się nie udać Tryboniowi? (śmiech).
Patryk Nowicki (wiceprezes Sokoła Adamów): – Mimo że już zawiesiłem buty na kołku, musiałem dziś wspomóc kolegów i zagrałem w tym meczu przez ostatnie 20 minut. Dało się u nas zauważyć to, co wcześniej, czyli dużą rotację. Graliśmy bardzo młodym składem, nie było u nas ośmiu podstawowych zawodników ze względu na choroby lub pracę. Przeciwnik był drużyną młodą, bardzo wybieganą i grał bardzo agresywnie. My staraliśmy się grać piłką, ale w naszych poczynaniach było dużo niedokładności, co kończyło się przechwytami strony przeciwnej. W dzisiejszych warunkach, gdzie było zimno i graliśmy na małym, wąskim boisku, prowadzenie gry nam nie wychodziło. Przeciwnicy też nie pozwolili na zbyt dużo. Mieliśmy może 3-4 sytuacje, żeby strzelić bramkę. Okazji było bardzo mało, bo gra toczyła się przede wszystkim w środku pola. Jedni i drudzy grali głównie z kontry.
NASTĘPNE SPARINGI
Promnik zmierzy się 11 marca o godzinie 17:30 w Miętnem z Orłem Unin. Sokół zagra 10 marca o godzinie 11:00 w Białej Podlaskiej z Lutnią Piszczac.
Promnik Łaskarzew – Sokół Adamów 1:0 (1:0)
Bramka: Filip Trzpil 38’
Promnik: Manicki – Jasiński, Jankowski, Opieka, Grzechnik – Jarczak, Lidzbarski, Woźniak (12’ Michalczyk, 46’ Paziewski), Cieśla, Trzpil – Pietryka.
Sokół: Osial – Sokołowski (46’ Grochowski), K. Nowicki, Skowron, zawodnik testowany I – Wierzbicki (70’ P. Nowicki), zawodnik testowany II, zawodnik testowany III, Buga, M. Dzido – zawodnik testowany IV.
Niewykorzystany rzut karny: Filip Trzpil 20’ (trafił w słupek).
fot. Maciej Sztajnert