Dramaturgia spotkania pomiędzy Orlętami a Hetmanem miała naprawdę wyjątkowy charakter. Nie dość, że wyrównująca bramka padła w ostatniej akcji meczu, to jeszcze zdobył ją… bramkarz gospodarzy. Remis 1:1 nie może jednak nikogo w pełni zadowolić, bo dla obu drużyn nadal oznacza przebywanie blisko dna tabeli.
SYTUACJA PRZED MECZEM
Oba zespoły zdecydowanie zawodzą i w konsekwencji są bardzo blisko siebie w tabeli – niestety dla nich, również bardzo nisko. Hetman minimalnie odskoczył od Orląt dopiero tydzień temu, dzięki wygranej z innym przedstawicielem dolnych rejonów tabeli – Orionem. Dzisiejsi przeciwnicy mieli bardzo podobny bilans meczów – gospodarze u siebie zdobyli do tej pory cztery oczka, a więc tyle co goście na wyjazdach. Sytuacja kadrowa przemawiała jednak za przyjezdnymi, wśród których wszyscy zgłaszali chęć do gry, podczas gdy sztab szkoleniowy z Łukowa szukał uzupełnień w zespole juniorów.
PRZEBIEG MECZU
Po bezbramkowej pierwszej połowie, w drugiej na prowadzenie wyszli goście. W 64 minucie gracze z Żółkiewki przechwycili piłkę w środkowej strefie boiska, prostopadłe podanie otrzymał Rafał Bielak, który znalazł się w sytuacji sam na sam i trafił do siatki. Zespół z Łukowa miał sporo okazji – sam Damian Soćko… trzy razy trafił w poprzeczkę i raz w słupek! Bohaterem gospodarzy okazał się bramkarz – Włodzimierz Lisiewicz, jednak wcale nie dlatego, że wybronił remis, tylko po prostu do niego doprowadził, biegnąc w ostatniej akcji meczu w pole karne przeciwnika. W 95 minucie sędzia podyktował rzut wolny sprzed “szesnastki” dla Orląt. Dośrodkował Sebastian Matuszewski, w zamieszaniu pod bramką rywali piłkę przejął Damian Dzido, który dorzucił z piątego metra, a klatką piersiową futbolówkę do siatki skierował właśnie Lisiewicz! Na więcej gospodarzom zabrakło już czasu.
NASTĘPNA KOLEJKA
31 października Orlęta czeka mecz na wyjeździe ze Stalą Kraśnik, a Hetman zagra u siebie z innym przedstawicielem ChOZPN – Granicą Dorohusk.
POMECZOWE KOMENTARZE
Tomasz Tryboń (prezes Orląt): – Jak zwykle mieliśmy dużą przewagę, nie wykorzystaliśmy chyba z dziesięciu sytuacji. No i tak jak w Janowie, bramka stracona z niczego, potem walka o gola i w 95 minucie nam się to udało.
Zbigniew Wójcik (trener Hetmana): – Drużyny rozpoczęły z dużym szacunkiem do siebie, takie piłkarskie szachy. W pierwszej połowie graliśmy z wiatrem, ale to rywale mieli dwie poprzeczki i słupek. Po prostu źle organizowaliśmy naszą grę i oni dochodzili wtedy do sytuacji. Z naszej strony na samym początku okazję miał Michał Rycerz po rzucie wolnym i później po rożnym, ale bramkarz wybił jego uderzenie. Po przerwie zagraliśmy pod wiatr i z kolei to my mieliśmy sytuacje – dwa razy sam na sam, ale sędziowie przerywali grę, chociaż myślę, że spalonego nie było. Zresztą najlepiej, żeby ten sędzia już nie prowadził moich meczów, bo w ostatnich 15 minutach zagwizdał tyle rzutów wolnych dla przeciwników – tylko skąd, jak? Tak było z tą wyrównującą bramką, kiedy Maciej Piskor nie faulował, zawodnik przewrócił się sam. Arbiter powiedział, że po rzucie wolnym odgwiżdże koniec spotkania, a pozwolił jeszcze na drugą wrzutkę.
Orlęta Łuków – Hetman Żółkiewka 1:1 (0:0)
Bramki: Włodzimierz Lisiewicz 90+5′ – Rafał Bielak 64′.
Orlęta: Lisiewicz – Osiak, Janaszek (65′ Goławski), Jabłoński (65′ Przybysz), Szlaski, Wałachowski, Gajownik (46′ Buga), Matuszewski, Dzido, Ebert, Soćko.
Hetman: Gwardyński – Wójcik, Świderski, Krupski, Skrzypczyński (59′ Bielak), Kasperek, Piskor, Zabielski (90′ Grzegórski), Olech (62′ Banaszak), Ryczerz, Rak (90′ Małek).
Żółte kartki: Włodzimierz Lisiewicz, Piotr Wałachowski, Maciej Janaszek, Damian Soćko – Paweł Zabielski, Michał Kasperek.
Sędziował: Wojciech Rek (Lublin).