Zaskakujące informacje dotarły z obozu Arsenalu Londyn. Okazuje się, że w finale Ligi Europy, w ekipie „Kanonierów” zabraknie Ormianina, Henricha Mchitarjana. Wszystko to ze względów bezpieczeństwa, bowiem finał tych rozgrywek rozegrany zostanie w Baku, a Azerbejdżan jest skonfliktowany politycznie z Armenią.*
Arsenal pierwotnie wystąpił o gwarancje ochrony dla swojego pomocnika od UEFA, ale odpowiedź federacji była niezbyt satysfakcjonująca dla londyńczyków i postanowili oni, że Henrich Mchitarjan nie znajdzie się w kadrze na mecz finałowy.
Co ciekawe, to nie pierwsza taka sytuacja, w której Mchitarjan opuszcza mecz swojej drużyny na terenie Azerbejdżanu. Po raz pierwszy zdarzyło mu się to podczas konfrontacji Borussii Dortmund z FK Gabala. Za drugim razem, Mchitarjan opuścił mecz Arsenalu Londyn z Karabachem Agdam. Obydwa spotkania rozgrywane były w ramach Ligi Europy.
Strata Henricha Mchitarjana może być nadzwyczaj widoczna dla „Kanonierów”. 30-latek w tym sezonie Ligi Europy wystąpił w 11 meczach i zanotował trzy asysty. Jeszcze lepsze statystyki ma w rozgrywkach Premier League, gdzie na przestrzeni 25 spotkań zdobył 6 goli i zanotował 4 asysty.
Przypomnijmy, że finał Ligi Europy 2018/19 odbędzie się na stadionie w Baku, a zmierzą się w nim dwa angielskie zespoły – Chelsea oraz Arsenal. Szykuje się zatem prawdziwa bitwa o Londyn.
Stadion Olimpijski w Baku może pomieścić blisko 70 tysięcy widzów. Arena robi imponujące wrażenie. Pierwszą poważną imprezą, która odbyła się na tym obiekcie były I Igrzyska Europejskie w 2015 roku. Swoje spotkania rozgrywa tutaj reprezentacja Azerbejdżanu, a podczas finałów Mistrzostw Europy 2020 zaplanowano na arenie w Baku rozegranie czterech meczów.
Ciężko wskazać jednoznacznego faworyta konfrontacji Chelsea – Arsenal. Obie ekipy w tegorocznej odsłonie Ligi Europy idą jak burza. Kursy na to spotkanie są mocno zbliżone, a dodatkowe środki uzyskać można, korzystając z oferty kod promocyjny LVbet.
W fazie grupowej Arsenal trafił na Sporting Lizbona, Worskłą Połatwę oraz Karabach Agdam. „Kanonierzy” odnieśli pięć zwycięstw, remisując tylko jedno spotkanie – ze Sportingiem Lizbona. Arsenal, który pewnie wygrał grupę E, mógł także pochwalić się imponującym bilansem bramkowym – 12:2.
Chelsea również okazała się najlepsza w fazie grupowej. „The Blues” za swoimi plecami pozostawili BATE Borysów, MOL Vidi FC i PAOK Saloniki. Chelsea podobnie, jak Arsenal, wygrała 5 spotkań i raz podzieliła się z rywalami punktami. Było to spotkanie z węgierskim MOL Vidi FC, które zakończyło się wynikiem 2:2.
W 1/16 finału Arsenal trafił na BATE Borysów i po pierwszym meczu, rozegranym na Białorusi, pachniało niespodzianką. „Kanonierzy” przegrali 0:1, ale w rewanżu przed własną publiką byli już bezkonkurencyjni – wygrana 3:0 dała im przepustkę do 1/8 finału.
Chelsea w pierwszym dwumeczu fazy pucharowej rywalizowała ze szwedzkim Malmoe. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwami „The Blues” – 2:1 oraz 3:0.
Wśród szesnastu najlepszych drużyn los przydzielił Arsenal na Stade Rennes. Francuzi postawili się w pierwszym meczu, wygrywając 3:1, ale Arsenal w Londynie znów pokonał kolejnych rywali 3:0 i znalazł się w ćwierćfinale.
Chelsea w 1/8 finału rywalizowała z Dynamem Kijów. Rywalizowała to za duże słowo, bowiem londyńczycy przejechali się po rywalu, jak walec. 3:0 i 5:0 napawało wielkim optymizmem przed ćwierćfinałami.
Arsenal w 1/4 turnieju trafił na nieprzewidywalne Napoli, z Piotrem Zielińskim i Arkadiuszem Milikiem w składzie. „Kanonierzy” pokazali jednak siłę Premier League nad Serie A i dwukrotnie okazali się lepsi od neapolitańczyków – 2:0, 1:0.
Chelsea przepustkę do półfinału wywalczyła sobie w dwumeczu ze Slavią Praga. W pierwszym meczu, w stolicy Czech londyńczycy wygrali 1:0, ale Slavia świetnie postawiła się w rewanżu. Na Stamford Bridge było ostatecznie 4:3 dla „The Blues”.
Sporo bramek padło w półfinałowym starciu Arsenalu z Valencią. Dwumecz zakończył się hokejowym wynikiem 7:3 (3:1, 4:2). Chelsea z kolei do awansu do finału potrzebowała aż serii rzutów karnych. Oba spotkania z Eintrachtem Frankfurt kończyły się remisami 1:1, ale w rzutach karnych „The Blues” okazali się lepsi 4:3.
Kto okaże się lepszy w Baku? Już nie możemy doczekać się angielskiej konfrontacji w finale Ligi Europy, a przypomnijmy, że i Champions League w tym sezonie uraczy nas „Bitwą o Anglię”!
*Materiał przygotowany przez partnera