Jeśli brać pod uwagę wyniki sparingów, to forma juniorów starszych Motoru Lublin wygląda bardzo obiecująco. W niedzielę młodzi Motorowcy wysoko ograli Lubliniankę. Po stronie żółto-biało-niebieskich nie wystąpił sprawdzany przedtem Adrian Kowalski, który udał się do Łodzi i niebawem ma zdecydować czy chce kontynuować karierę w miejscowym klubie, czy na Lubelszczyźnie. Natomiast zielono-biało-czerwoni przystąpili do meczu w składzie przetrzebionym kontuzjami, kilku graczy zabrakło też ze względu na wyjazdy czy sprawy osobiste. W zespole Grzegorza Białka nie pojawił się żaden nowy zawodnik testowany.
KOMENTARZE TRENERÓW
Tomasz Jasik: – Na pewno ten wynik nie do końca odzwierciedla to, co działo się na boisku. Myślę, że Lublinianka nie zasłużyła na aż tak wysoką porażkę. Nieźle operowaliśmy piłką, graliśmy bardzo dobrze w ataku pozycyjnym. Praktycznie trzy gole padły po wyprowadzeniu piłki od bramki. Przede wszystkim to bardzo cieszy, a zwłaszcza mogły się podobać trafienia na 1:0 i bodajże na 2:0. To były gole, które padły właśnie po ataku pozycyjnym wyprowadzonym od własnej bramki. Myślę, że zagraliśmy dobry mecz. Lublinianka też miała swoje sytuacje – jakieś dwie, trzy klarowne – ale dobrze w naszej bramce spisywał się w pierwszej połowie Oskar Kasperek, a później Leon Otczenaszenko. Po tak wysokim wyniku trzeba pochwalić grę ofensywną, bo jeżeli strzela się sześć bramek przeciwnikowi z czołówki IV ligi, to dla nas jest to jakieś osiągnięcie. Rywal to piąty zespół IV ligi, a przecież my jesteśmy juniorami. Chciałbym też pochwalić grę defensywną całej drużyny. Wiadomo, że przy prowadzeniu 4:0, 5:0 pojawia się rozluźnienie i często traci się gole, a potem spotkania kończą się wynikami np. 5:1 czy 5:2. Natomiast my nie straciliśmy bramki. Wśród chłopców było widać koncentrację i realizację założeń, które trenowaliśmy przez cały tydzień. Stąd taka gra i takie wyniki. Cieszy również fakt, że w kolejnych pojedynkach z dobrej strony pokazują się zawodnicy, którzy mniej grali na jesieni. Widać, że w tej ekipie konkurencja jest naprawdę duża i napędza nam poziom. Można dostrzec, że z meczu na mecz, gdy ci chłopcy dostają więcej szans, podejmują rękawicę i chcą wywalczyć sobie miejsce w zespole na wiosnę. Mam tu na myśli Jakuba Prylińskiego, Damiana Pupecia, Kryspina Florka czy nawet chłopców, którzy przyszli do nas z drugiej drużyny jak Kuba Sawa i Adrian Rapa. Cieszymy się, bo wiadomo, że ci, którzy grali na jesieni, tak łatwo miejsca nie oddadzą i ta rywalizacja pcha nas do przodu. Nie było dzisiaj z nami zawodników testowanych. Na razie nie spodziewam się też nowych graczy w kolejnych sparingach. Adrian Kowalski wyjechał do Łodzi. Tam też ma ofertę z drużyny seniorskiej. Na razie pozostajemy w kontakcie telefonicznym z Adrianem. Ze swojej strony powiedzieliśmy, że ma zielone światło i że chcemy, żeby do nas dołączył. Wiadomo jednak, że to jest jego życiowy wybór. Musi to przemyśleć, bo jednak musiałby się przenieść 350 kilometrów. Czekamy na jego decyzję, pewnie w następnym tygodniu Adrian ostatecznie się zadeklaruje. Dzisiaj mieliśmy sporo nieobecności, dlatego grało tylko 15 chłopców z pola i musieliśmy trochę rotować składem w trakcie gry. Maksymilian Cichocki ma stłuczony mięsień po meczu z Podlasiem Biała Podlaska. Piotr Kożuchowski ma naciągnięty mięsień dwugłowy. Szymon Rak nie mógł zagrać, bo jutro rano wyjeżdża do Krakowa na zgrupowanie reprezentacji, więc dostał wolny weekend. Są też piłkarze, których kontuzje trwają już od jakiegoś czasu, czyli Mikołaj Grzęda i Rafał Dusiło. Mam nadzieję, że Dusiło wróci do treningów już od poniedziałku. Cichocki też w tym tygodniu będzie trenował. Kożuchowskiego czeka pewnie jeszcze tydzień przerwy. Dalej ciężko pracujemy. Praktycznie każdego dnia spotkamy się na zajęciach po dwa lub trzy razy. W tym tygodniu mieliśmy trzy takie dni, gdzie trenowaliśmy trzy razy i dwa dni, gdzie ćwiczyliśmy dwa razy. Tylko w środę nie mieliśmy dwóch treningów, bo graliśmy sparing. Od jutra znowu mamy trzy treningi, we wtorek dwa i w środę kończymy 10-dniowe zgrupowanie, które zorganizowaliśmy sobie na miejscu. Potem dajemy chłopakom odsapnąć na cztery dni, żeby pojechali sobie do domu i odpoczęli z rodzinami czy spotkali się ze znajomymi. To wynika też z tego, że mamy dużo zawodników przyjezdnych. Do ciężkiej pracy wracamy dopiero w poniedziałek po feriach. Dlatego następny weekend jest wolny i nie gramy żadnego meczu.
Grzegorz Białek: – Jeśli chodzi o całość meczu, to był to bardzo słaby występ. Natomiast gdyby podzielić to na połowy, to w pierwszej odsłonie były momenty, gdzie potrafiliśmy stworzyć dwie, trzy dobre sytuacje. Najlepszą miał Dawid Skoczylas. Mógł trafić na 1:1, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką, mając przed sobą w zasadzie pustą bramkę. Później zdobyliśmy gola na 1:1 po rzucie rożnym, jednak sędzia uznał, że tam był spalony. Wówczas były jeszcze momenty, gdy potrafiliśmy przytrzymać piłkę i ją rozegrać. Natomiast katastrofalnie zagraliśmy w obronie. Dostaliśmy bramkę już w 2. minucie, a po kilkunastu minutach następną. W zasadzie w pierwszej połowie Motor cały czas nas kontrował. Z czterech kontr padły trzy gole. Fakt, że chcieliśmy zagrać wysoko, spróbować odważnie, lecz to nam się nie sprawdziło. Druga połowa była już słaba w naszym wykonaniu, chociaż też mieliśmy jedną dobrą okazję. Rywal wygrał zasłużenie i tyle. Takie pojedynki też się zdarzają. W tamtym roku straciliśmy w całej rundzie 14 bramek, mieliśmy najlepszą obronę w lidze, a tu w jednym spotkaniu tracimy sześć. Jeszcze Motor miał niewykorzystany rzut karny. W poprzednich sparingach zagraliśmy na zero z tyłu (1:0 z Mazovią Mińsk Mazowiecki i 2:0 z Orionem Niedrzwica Duża – przyp. red.). Jest to dla nas spory materiał do analizy. Nie przystoi tak przegrywać. Nawet nie patrząc na ubytki personalne, był to bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Można przegrać, ale nie w takim stylu i nie w takim wymiarze, nawet jeśli jest to sparing. Dzisiaj nic nam nie wychodziło. Nie potrafiliśmy wykorzystać nawet prostych sytuacji. Nie wiem, być może nawarstwiło się zmęczenie? Skoro potrafiliśmy zagrać z pierwszą drużyną Motoru, nawet przegrywając 2:7, a tu przegrywamy tak wysoko z juniorami… Dobrze, że to się zdarza w okresie przygotowawczym, bo mam nadzieję, że w lidze tak nie będzie. Takie są uroki sparingów. Cały czas trenuje z nami Klim Morenkov, który był u nas na jesieni. Jest już chyba zgłoszony do juniorów. Dawid Greguła pojawił się na jednym naszym sparingu, ale nie wiem, co się z nim teraz dzieje. W tym momencie jego temat jest zamknięty. Póki co skupiamy się na zawodnikach, których mamy. Jeśli trafi się jakiś gracz, który nas realnie wzmocni, to go weźmiemy. Nie walczymy o awans ani o utrzymanie, więc chcemy dawać szanse młodzieży, która wchodzi na boisko z różnym skutkiem, ale gdzieś musi zacząć grać. Z różnych przyczyn pojawiło się sporo nieobecności. Kontuzje, sprawy rodzinne, wyjazdy na rozgrywki uczelniane do Krakowa. Przede wszystkim w obronie nie było co najmniej czterech ważnych piłkarzy. Kuba Kosiarczyk miał dzisiaj sprawy osobiste. Norbert Myszka i Dominik Ptaszyński wyjechali na obóz z uczelni. Nie było więc trzech stoperów. Także kolejny nominalny środkowy obrońca Kamil Maj boryka się z kontuzją. W zasadzie dzisiaj na środku wystąpiło dwóch nowych graczy (Damian Kuzioła i Jan Giza – przyp. red.). Nie mogli zagrać też kontuzjowani: lewy obrońca Rafał Stępień i Kuba Baran. W poprzednich sparingach graliśmy na dwie jedenastki, a dzisiaj miałem tylko 15 ludzi, w tym dwóch bramkarzy i paru młodych graczy. Skład był dosyć okrojony. Mam nadzieję, że w meczu z Orlętami będę miał do dyspozycji większość chłopaków.
NASTĘPNE SPARINGI
Lublinianka swój kolejny mecz kontrolny zaplanowała na 10 lutego (godzina 12:00). Na bocznym boisku Areny Lublin rywalem podopiecznych Grzegorza Białka będą Orlęta Radzyń Podlaski. Na tym samym obiekcie swój następny sparing rozegra Motor Lublin CLJ. 17 lutego o godzinie 18:00 żółto-biało-niebiescy podejmą Tomasovię Tomaszów Lubelski.
Motor Lublin CLJ – Lublinianka 6:0 (3:0)
Bramki: Jakub Pryliński 2’, 80’, Krzysztof Jaśkiewicz 15’, Bartłomiej Tkaczuk 35’, Kryspin Florek 60’, Jakub Sawa 70’
Motor: Kasperek (46’ Otczenaszenko) – Florek, Kopyciński, Dobrzyński (46’ Niewiński), Tkaczuk (46’ Rapa) – Pęcak (46′ Franczak), Kłos (46’ Buczek), Pupeć, Kumoch, Pryliński – Jaśkiewicz (60’ Sawa).
Lublinianka: Andrzejkiewicz (46’ Mucha) – Dzyr, Kuzioła, Giza, Pioś – Milcz (46’ Morenkov), Kamola (46’ Rasiński), Bogusz, Sobiech, Skoczylas – Bielak (46’ Kośka).
Niewykorzystany rzut karny: Damian Pupeć 55’ (obrona bramkarza).
fot. Robert Romaniuk (archiwum)