Lubelska drużyna w piłce nożnej plażowej Sport Pub Rapid Lublin po jedenastu latach gry w Ekstraklasie od przyszłego sezonu będzie występować w pierwszej lidze. O spadku zadecydował turniej w Ustce, gdzie lublinianie dość niespodziewanie przegrali wszystkie trzy spotkania i przynajmniej na rok pożegnali się z grą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kapitan drużyny Mateusz Chmielnicki, wierzy jednak, że uda się szybko wywalczyć awans, chociaż jednocześnie zaznacza, że nie będzie to łatwe zadanie. Zawodnik lubelskiego zespołu podsumowuje miniony sezon oraz opowiada o realiach uprawiania tego sportu w Lublinie i Polsce.
Bartłomiej Olek – LUBSPORT.PL:
Już trochę czasu minęło od tego nieszczęsnego turnieju, więc pewnie emocje opadły. Pamiętasz jak się czułeś po meczu, który zdecydował o waszym spadku?
Mateusz Chmielnicki:
Dla mnie najgorszym meczem był ten pierwszy przegrany 5:6. Tamten zespół był w naszym zasięgu, wygrywaliśmy 5:1, a przegraliśmy 5:6. I już po tym spotkaniu czułem, że będzie ciężko. To skandal, że przegraliśmy ten pojedynek. Z całym szacunkiem do tamtego zespołu (Bryza Sztutowo – przyp. red.), ale byli słabsi od nas fizycznie, taktycznie, technicznie, a i tak wygrali, w ciągu ostatnich jedenastu minut strzelili nam pięć goli. Jednak to mi uzmysłowiło, że skoro przegraliśmy z taką drużyną, to zasłużyliśmy na spadek. A jeśli chodzi o emocje po turnieju to było rozgoryczenie i złość, ale cóż trzeba się podnieść.
Byliście lepsi fizycznie, taktycznie, technicznie, ale jednak przegraliście. Tak więc dlaczego?
Dla mnie to jest ewenement, skoro wszystko wyglądało pięknie, kontrolowaliśmy grę, a nagle tracimy 5 bramek i nie ma odzewu. A nie mówię już o naszych sytuacjach, bo nie chce się źle wypowiadać o naszych napastnikach. To było jednak odzwierciedlenie całego sezonu.
W meczu o być, albo nie być scenariusz się powtórzył – wygrywacie 2:0 i na koniec przegrywacie 2:3…
Znowu jest pięknie do czasu i znowu nie potrafimy kontrolować meczu do końca, albo strzelić kolejnych bramek. Ostatni gol dla rywali padł w ostatniej sekundzie, ale to nie ma znaczenia, bo remis i tak nic nam nie dawał.
To nie był dla was dobry sezon…
Jeżeli chodzi o ten sezon to trzeba przyznać, że byliśmy jedną z najsłabszych drużyn. Broni nas jedynie to, że poziom jest naprawdę wysoki. Wydawało nam się, że zrobiliśmy postęp, ale chyba wychodzi brak boiska, bo przegrywaliśmy mecze szczegółami. Na przykład w drugim meczu podczas turnieju w Puławach z Futsal & Beach Soccer Team Kolbudy przegraliśmy w karnych, gdybyśmy ten mecz wygrali zakwalifikowalibyśmy się do pierwszej szóstki i grali o medale
Brak boiska naprawdę jest dużym problemem. Sezon ekstraklasowy jest krótki, a my nie mamy gdzie trenować wciągu roku. Jakiś czas temu chodziłem cały rok i załatwiałem, żeby takie powstało na miasteczku akademickim, ale nikt nie chce za nie zapłacić. Koszt takiego boiska to około 50 tysięcy złotych. Takie obiekty mają w Łodzi i okolicach, Sosnowcu budują, nie wspominam oczywiście o klubach z Wybrzeża. Nawet w Biłgoraju jest boisko do piłki nożnej plażowej.
Jak patrzysz na perspektywę gry w pierwszej lidze?
Na pewno się zgłosimy do rozgrywek i będziemy walczyć o awans. Nie będzie jednak łatwo – mówi się, że łatwiej jest rywalizować o medale niż wrócić do ekstraklasy. Będziemy robić wszystko, żeby za rok znów w niej zagrać, ale w sporcie nie ma gwarancji.
Nie będzie problemów z motywacją?
Nie, bo chcemy wrócić do ekstraklasy. Zostało nam jeszcze parę lat gry na piasku i chcemy to robić na najwyższym poziomie w Polsce.
Jaki jest poziom I ligi?
O awans nie będzie łatwo, ale teraz trudno zweryfikować poziom tej ligi, ponieważ nie wiadomo kto się zgłosi.
W przyszłym sezonie będzie ten sam skład?
Myślę, że nie będzie jakiś diametralnych zmian, ale musi przyjść do nas jakaś świeża krew. Przyda się doświadczony zawodnik. Ale tutaj znów wraca temat boiska, bo ciężko zachęcić kogoś do przyjścia do drużyny, która nie ma gdzie trenować.
Bo chyba ogólnie nie ma “klimatu” dla piłki nożnej plażowej nie tylko w Lublinie, ale w ogóle w Polsce…
Wiem, że Zbigniew Boniek najchętniej by się tego pozbył. Ten sport jest marginalizowany, jestem w takiej komisji, więc wiem. Beach soccer w Polsce to są tylko drużyny. Tak samo jest w Lublinie.
Jakie są więc perspektywy dla beach soccera w Polsce?
Generalnie bardzo słabe, bo ten sport nie jest traktowany poważnie przez PZPN. Wcześniej tym sportem zajmował się ktoś inny i na przykład w lecie były zawsze transmisje telewizyjne z turniejów. Natomiast PZPN robi niewiele. Jak nie ma transmisji, to jest mniejsze zainteresowanie i kibiców, i sponsorów. Może wyglądałoby to lepiej gdyby piłka nożna plażowa stała się dyscypliną olimpijską, wtedy Związek musiałby więcej inwestować w ten sport. Tymczasem miała być konkurencją pokazową w Rio, a teraz słyszałem, że jednak nie będzie. Reprezentacja Polski też spadła do niższej dywizji, więc pieniędzy na ten sport będzie pewnie jeszcze mniej. Cóż, ale my bawimy się dalej…
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!