Ponoć nieszczęścia chodzą parami. Dobitnie przekonał się o tym duet młodych, diabelnie zdolnych graczy. Obaj są zawodnikami Stali, obaj są z rocznika 1999, obaj otrzymali propozycje sprawdzenia się w czołowych klubach z województwa dolnośląskiego i w końcu obaj zakończyli sobotni (27 stycznia) sparing z Alitem Ożarów z kontuzjami, co w rezultacie wykluczyło ich z ambitnych wyjazdów. Napastnik Arkadiusz Maj i obrońca Jakub Gajewski – bo o nich mowa – to utalentowani młodzieżowcy, którzy nie po raz pierwszy wpadli w oko skautom. Maj otrzymał propozycję pojawienia się na konsultacjach w Śląsku Wrocław w dniach 29 stycznia – 2 lutego, zaś Gajewski został zaproszony na treningi do Akademii Piłkarskiej MKS Miedzi Legnica w okresie 29 stycznia – 3 lutego. W rozmowie z Lubsport również obaj opowiedzieli o szczegółach propozycji, które otrzymali, o swojej przyszłości czy o przewidywaniach na rundę wiosenną. Jak się okazuje, w Kraśniku to raczej talenty chodzą parami. Zachęcamy do lektury!
Michał Wójcik – LUBSPORT.PL: Został Pan zaproszony na konsultacje do Śląska Wrocław. Miały się one odbyć w dniach 29 stycznia – 2 lutego. Z tego, co mi wiadomo, jednak do nich nie doszło.
Arkadiusz Maj: Tak, niestety zdarzył mi się niezbyt przyjemny uraz i dlatego nie mogłem pojechać.
Rozumiem, że uraz przydarzył się w meczu sparingowym z Alitem Ożarów?
Tak jest.
Jak doszło do tej kontuzji? I jakiego rodzaju jest to uraz?
Wychodziłem na czystą pozycję, minąłem zawodnika i zderzyliśmy się. Uderzył mnie prosto w kolano. Początkowo myślałem, że to tylko lekkie stłuczenie. Potem kolano zaczęło puchnąć i pojawiły się trudności z chodzeniem. Teraz wszystko wraca już powoli do normy.
Czyli przerwa w grze nie zapowiada się na szczególnie długą?
Nie, raczej nie.
Czy zostanie Pan ponownie zaproszony na konsultacje do Śląska? Czy też może temat, póki co został odłożony na bok?
Jestem w kontakcie z tamtejszym trenerem, ma się do mnie jeszcze odzywać, więc myślę, że jeszcze nic straconego.
Zapytam bardziej ogólnie. Wiadomo, że ten rok jest dla Pana i paru innych młodych zawodników Stali szczególny. Część z Was zaliczyła debiuty, część po prostu harmonijnie się rozwija. Jak więc wyglądała runda jesienna Pańskim okiem? Jakby ją Pan ocenił jako reprezentant młodego pokolenia w Stalówce?
Ciężko powiedzieć. Na pewno cieszę się, że udało mi się strzelić kilka bramek i pomóc trochę drużynie. W tych ważnych momentach jakoś dawałem radę. Ogółem myślę, że zagraliśmy dobrą rundę. Całej drużynie należą się gratulacje, ponieważ wszyscy wykonali swoją robotę. Myślę, że wszystko w tej rundzie było na plus.
Ja z kolei myślę, że określenie „kilka bramek” jest dość skromne, biorąc pod uwagę to, że Pańskie 8 goli to drugi wynik w drużynie, zaś ósmy w lidze. Jak na snajperskie początki to bardzo obiecujący dorobek.
Rzeczywiście, ma pan rację, chociaż mogło być lepiej.
Czy są jakieś elementy, które chciałby Pan poprawić w swojej grze w rundzie rewanżowej?
Jest sporo takich elementów. Jestem jednak jeszcze młodym zawodnikiem, więc mam nadal dużo do nauki. Nad wszystkim ciągle pracuję, mam jeszcze czas, więc myślę, że uda się te elementy doprowadzić do dobrego poziomu.
Otóż to – nauka. Niebawem czeka Pana matura. Nasz papież chodził po maturze na kremówki, a co czeka po maturze Arkadiusza Maja? Wiąże Pan przyszłość z Kraśnikiem czy bardziej myśli Pan pod kątem zmiany klubu?
Przede wszystkim chciałbym pójść na studia. Czas pokaże, co się wydarzy, być może trafi się okazja do zagrania gdzieś w piłkę i będzie ciężko pogodzić to ze szkołą. Na pewno chciałbym spróbować czegoś więcej, sprawdzić się gdzieś wyżej. Jak nie pójdzie w sporcie, to zawsze zostaje nauka.
Pozostańmy jeszcze w temacie potencjalnego zainteresowania innych klubów Pańską osobą. Czy docierały do Pana sygnały o zainteresowaniu ze strony Motoru Lublin czy Hetmana Zamość?
Tak, słyszałem o tym. Byłem nawet zaproszony do Motoru na trening, więc podstawowe obeznanie z tym klubem już mam. O Hetmanie wiem tylko tyle, że rzeczywiście się mną interesowali, ale żadnych konkretów ani oficjalnych kontaktów ze strony Hetmana nie było.
Patrząc całościowo na Stal, łatwo jest zauważyć, że trener Daniel Szewc nie boi się stawiać na młodych zawodników. Czy uważa Pan, że w końcowym rezultacie może to przynieść sukces?
Myślę, że tak. Z pewnością ja, jak i inni młodzieżowcy, wnosimy dużo do drużyny, więc uważam, że to poskutkuje w przyszłości.
Skupmy się przez chwilę na trenerze. To dość specyficzny szkoleniowiec młodego pokolenia. Swego czasu (w 2003 roku), jeszcze będąc zawodnikiem, grał w reprezentacji do lat 18. Strzelał tam gole do spółki ze Sławomirem Peszko. Czy to doświadczenie Daniela Szewca widać w pracy z Wami? Czy można powiedzieć, że trener ma rękę szczególnie do młodych zawodników?
Na pewno jest mu łatwiej, bo wie, jak to wyglądało za jego czasów, kiedy on wchodził do drużyny. Trener pamięta, jak to wtedy funkcjonowało i dlatego potrafi nam pomóc. To na pewno ułatwia mu pracę z nami.
Na koniec zapytam o kwestię ogólną widzianą oczami młodego piłkarza. Czy uważa Pan, że bardziej pożyteczne dla zawodnika w Pańskim wieku jest granie w piłce seniorskiej, tak jak np. w Stali Kraśnik, czy może odpowiedniejsze jest granie na poziomie juniorskim, np. w Centralnej Lidze Juniorów? Pytam pod kątem rozwoju piłkarskiego.
Kiedyś myślałem, że rzeczywiście granie w juniorach, przykładowo w CLJ-ce, jest lepsze, ale jednak seniorskie granie jest całkiem inne, można powiedzieć żywsze i to mimo tego, że w Centralnej Lidze Juniorów grają lepsze, ekstraklasowe zespoły. Koniec końców każdy staje się seniorem, więc lepiej szybciej wchodzić do takiej drużyny. Dlatego teraz myślę, że lepiej jest grać w drużynach seniorskich niż juniorskich.
Michał Wójcik – LUBSPORT.PL: Kiedy dowiedział się Pan o propozycji treningów w Akademii Piłkarskiej Miedzi Legnica?
Jakub Gajewski: Napisał do mnie agent na tydzień przed wyjazdem z pytaniem, czy miałbym w ogóle chęć przetestowania się w klubie.
Przydarzyła się jednak kontuzja w sparingu z Alitem Ożarów, która uniemożliwiła Panu pojawienie się na treningach. Jak to się stało?
Tak, i doszło do tego jeszcze przeziębienie. W meczu z Alitem stłukłem sobie bark. Myślałem, że to coś jeszcze poważniejszego, ale było to jednak tylko stłuczenie i chyba to nawet o tyle dobrze. Może w następnym tygodniu uda się pojechać do Legnicy.
Czyli zaproszenie do treningów zostanie ponowione?
Prawdopodobnie tak. Przynajmniej agent mówił, że jest taka szansa, ale tego jeszcze nie wiadomo. Ma mi dać znać w sobotę albo w niedzielę.
Za Wami bardzo udana runda. Stal Kraśnik to dobre miejsce do rozwoju dla młodych zawodników takich jak Pan?
Myślę, że tak, ponieważ trener, jak i zarząd, stawiają na młodych zawodników i naprawdę młodzi gracze mogą się tutaj ogrywać.
Trener Daniel Szewc chętnie korzysta z usług młodzieżowców. Wspomniał Pan, że odczuwa jego zaufanie, ale czy na finiszu może to przynieść sukces?
Uważam, że tak. To zależy też od tego, kto jak pracuje. Wiadomo, że jeśli ktoś chce się rozwijać, to musi ciężko pracować. Każdy robi to dla siebie. Myślę, że Stal to jest dobry klub do rozwoju. Choćby Arek Maj i Ernest Skrzyński rozwinęli teraz skrzydła i prowadzą drużynę.
Zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że jesienią na szczególne wyróżnienie zasługuje Rafał Król?
Tak, Rafałek pociągnął ten zespół. Pracowała na to oczywiście cała drużyna, ale u Rafała szczególnie widać to doświadczenie.
Jaki cel stawia Pan przed sobą na kolejną rundę?
Będziemy walczyli o awans do III ligi. Zobaczymy, jak to się potoczy. Trzeba mieć chłodną głowę, chociaż zawsze siedzi w niej ta myśl, że awans jest blisko. Przed nami jeszcze cała runda wiosenna, także trzeba zacisnąć pięści i walczyć.
Czy w Kraśniku odczuwalna jest presja na awans? Czy jako młodzi zawodnicy też to odczuwacie?
Trochę tak, jesteśmy na pierwszym miejscu i z tego powodu mamy pewną przewagę, ale cały czas się nam powtarza: „spokojnie, spokojnie, jeszcze jest ta runda”. Po prostu dużo może się jeszcze zmienić.
Ośmiopunktowa przewaga nad Powiślakiem to duża czy mała zaliczka w kontekście rundy rewanżowej?
Nie wiem, nie wiem… wszystko zależy od tego, jak wejdziemy w sezon. Myślę, że jest to dość duża przewaga, ale trzeba zachować tę chłodną głowę, bo nie wiadomo, jak rozpocznie się dla nas liga po powrocie.
Wydaje się, że grono kandydatów do awansu już się wyklarowało. Wiem, że najbardziej skupiacie się na sobie, ale czy na półmetku rozgrywek dostrzega Pan jakiegoś czarnego konia? Może transfery któregoś klubu zrobiły na Panu wrażenie?
Nie interesuję się za bardzo transferami innych klubów, skupiam się na nas i tyle. Słyszałem jedynie, że Powiślak zrobił jakieś transfery, chyba Łukasz Mietlicki tam zagra.
Trener Szewc jako najważniejsze cechy u piłkarza wymienia determinację, wolę walki i ambicję. Jak daleko sięgają więc ambicje Jakuba Gajewskiego? Za rok również widzi się Pan w Kraśniku?
Za rok będę już w klasie pomaturalnej. Planuję wyjechać na studia do Warszawy. Prawdopodobnie będę mógł się tam sprawdzić w Ursusie albo w Polonii. Wiem, że jest możliwość skorzystania z takich fajnych propozycji. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Moje ambicje sięgają tego, by grać jak najwyżej. Jak na razie muszę pracować, pracować i jeszcze raz pracować.
Pozostając w temacie ambicji, wzoruje się Pan na jakimś defensorze ze światowego topu? A jeśli nie, to może stara się Pan tworzyć wyłącznie swoją markę?
Nie, akurat, jeśli chodzi o defensorów to – mimo tego, że jestem prawym obrońcą – moim wzorem jest Sergio Ramos.
fot. Stal Kraśnik