„Trochę mnie ciągnie, ale nie mów nic trenerowi” – Rozmowa z Bohdanem Bławackim, trenerem Wisły Puławy

„Trochę mnie ciągnie, ale nie mów nic trenerowi” – Rozmowa z Bohdanem Bławackim, trenerem Wisły Puławy

Bohdan Bławacki do Puław wrócił pięć tygodni temu i poprowadził Wisłę w pięciu spotkaniach. Zdobywając 10 punktów, szkoleniowiec wraz ze swoimi podopiecznymi rozbudzili nadzieje kibiców na powrót do walki o awans. W rozmowie z Lubsport trener zapowiada, że zespół w 15 przyszłorocznych kolejkach będzie zupełnie inny i być może powalczy o czołowe lokaty w II lidze.

Adam Winiarczyk – LUBSPORT.PL: Polska, Senegal, Kolumbia i Japonia stworzą grupę H na przyszłorocznym mundialu. Jak ocenia Pan tę grupę?

Bohdan Bławacki (trener Wisły Puławy): Interesująca grupa. Polska powinna dać radę. Są mocniejsze grupy niż ta H. Każdy z tych zespołów prezentuje zupełnie inny styl, dlatego też mecze zapowiadają się ciekawie.

Ostatnio rozmawialiśmy po meczu Orląt Radzyń Podlaski ze Stalą Rzeszów. Chyba nikt się nie spodziewał, że kilka tygodni później spotkamy się na korytarzu w Puławach…

Ja też się nie spodziewałem. Jeden gość mówił, że walizki trenera zawsze muszą być spakowane.

„Nie może być tak, by zawodnicy rządzili klubem” – mówił trener po rozstaniu ze Stalą Rzeszów. O co chodzi?

W Rzeszowie sytuacja była dziwna. Zawsze po przyjściu do klubu dostaję asystenta. W sezonie 2016/2017 był nim Arkadiusz Baran. Prosiłem, by został w klubie, ale skusiła go oferta z JKS-u 1909 Jarosław, chciał popracować jako pierwszy trener. Przy nim wszystko było dobrze. Potem przyszedł Maciej Seroka, którego w ogóle nie rozumiem. Pracował pierwszy raz z seniorami. Potem czytam jego wypowiedzi na temat moich treningów, że było wiele kontuzji. Z Bohdana Bławackiego zrobiono terminatora, destruktora. U mnie treningi są intensywne, trwają 60-80 minut i tak samo było w Rzeszowie. Znam dobrze fizjologię, wiem, kiedy, jaki mikrocykl należy zastosować. Ten gówniarz powiedział rzeczy, które są dla mnie niespodzianką… Rządzenie przez zawodników? Już w październiku pokazałem, jaki plan zimą czeka drużynę – ile treningów, sparingów, wolnego. Być może tego się przestraszyli. Bali się normalnej pracy, jaką należy w styczniu i lutym wykonać. Trzy lata temu zima w Wiśle była ciężka. Kolejna – normalna, bo drużyna była przygotowana do pracy. Teraz też powinno być spokojnie. Nie ma sensu zaczynać od zera, gdy drużyna jest profesjonalna i wykona plan, jaki dostała na urlopy. Wracając do tematu Stali. Nie jestem Jose Mourinho, ale myślę, że gdybym został, mieliby więcej punktów i do ostatniej kolejki walczylibyśmy z Motorem Lublin o awans. Wyszło, jak wyszło, oni mają to, co mają. A dzięki Panu Bogu, w ciągu tygodnia, który po zwolnieniu ze Stali spędziłem na Podkarpaciu, pojawiły się trzy oferty. Wybrałem tę z Puław. Bo znam te tereny, lubię tu pracować. Znam zawodników, kierowników, pracowników MOSiR-u.

Co zastał Pan jako pierwsze po wejściu do wiślackiej szatni? Wydaje się, że mentalnie drużyna była bardzo nisko…

Staram się dawać pozytywną energię i bardzo dobrze odczuwam, gdy są w szatni gracze o negatywnej energii. Po wejściu do szatni te złe cechy były widoczne. Chciałem tę negatywną energię zmienić zwycięstwami. Nie u wszystkich się to udało i chyba pożegnamy czterech-pięciu zawodników. Końcówka wyglądała lepiej. Oprócz tego, że poszczególni piłkarze mają umiejętności, w II lidze trzeba walczyć i cierpieć. Ostatni mecz z Rozwojem nie był piękny, tym bardziej druga połowa, broniliśmy wyniku 1:0 i cierpieliśmy. Podobne spotkanie z Radomiakiem – cierpimy, robimy dobrą zmianę, Alen Ploj zdobywa bramkę i wygrywamy. Zima to dobry okres, by postawić drużynę na tory, na których byliśmy, gdy zaczynałem swoją pracę w Wiśle.

Obecna drużyna wydaje się być silniejsza kadrowo od tej sprzed dwóch lat, jednak do tego dochodzą cechy mentalne…

Nie wiem. Wielu zawodników robi regres. Może kadrowo ekipa jest silniejsza, ale u niejednego piłkarza widać degradację. W tamtym zespole mocniejsza była szatnia, tu tego brakuje, każdy jest sam. Przez pięć kolejek z Marcinem Popławskim i sztabem staraliśmy się zlepić to do kupy. Jak nam wyjdzie – zobaczymy wiosną. Myślę, że w rundzie rewanżowej zespół będzie inny. Nazwiska? Mówię drużynie – nie żyjcie przeszłością! Żyjmy tym, co jest teraz i celem na przyszłość! Co z tego, że zagrałeś 100 meczów w Lotto Ekstraklasie, skoro w II lidze nie strzelasz dużej liczby goli, nie notujesz asyst? Analizujemy. Mamy Instat. Wiemy, kto ile zagrał minut, ile zdobył bramek, ile miał dobrych podań, ile wygrał pojedynków, ile ma odbiorów. Nie zawsze ten z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej ma najlepsze wyniki.

Przed pierwszym meczem z Bełchatowem zwróciłem uwagę na to, że chciał Pan odbudować drużynę psychologicznie i od strony ofensywnej. Zespół wyszedł z dołka i strzelił pięć goli…

Wyszło ciekawie. Mam intuicję, telepatyczne zdolności. Powiedziałem przed przyjściem do Puław, że do końca roku chciałbym zdobyć 10-11 punktów. Przed pierwszym meczem mówiłem, że gramy dla kibiców, chcemy wygrywać 5:3, 6:4. Tydzień później Ploj wszedł z ławki i dał nam zwycięstwo z Radomiakiem. Nie trafiłem w podstawowy skład z Siarką. Jeden zataił kontuzję, drugi wrócił po długiej przerwie i nie był w gazie na tyle, na ile na niego liczyłem.

Zimą Wisła będzie wzmocniona dwoma graczami. Sylwester Patejuk rozegrał tylko epizody na początku i końcu rundy, a od kwietnia nie grał kapitan Mateusz Pielach.

Ta dwójka to doświadczeni gracze. Liderzy, bardzo na nich liczymy. Wokół nich będzie zbudowany zespół. Mamy jeszcze charyzmatycznych graczy jak Piotr ŻemłoIwan Litwiniuk. Mamy do dyspozycji też Roberta HirszaTomasz Sedlewski nie grał ostatnio na swojej pozycji, w grze wewnętrznej zagrał jako prawy pomocnik. Być może będziemy grali 3-5-2, a może moją ulubioną formacją 4-3-3. Mamy nad czym myśleć. Jest w drużynie czterech interesujących obrońców, ale możliwe, że zagramy schematem z trójką z tyłu. Mamy ciekawe warianty wśród młodzieżowców. Moim zdaniem Krystian KusalKrystian ŻeliskoDawid Brzeski Adrian Popiołek to ciekawy zestaw.

Pielach wraca po zerwanych więzadłach krzyżowych w kolanie. Zimą będzie trenował na sztucznym boisku. To nie będzie problemem?

Bardzo ostrożnie będziemy podchodzić do tego tematu. Będziemy w kontakcie z Mateuszem. Pielach poprosił o pauzę teraz, w ostatnim tygodniu pracy na sztucznym boisku w ogóle go nie było. Do 10 stycznia daliśmy mu czas na to, by jego noga odpoczęła i liczę, że nie będzie problemu. To gracz, którego w razie, gdy powie, że nie daje rady, nie będę podejrzewał o coś złego. Tu są inni zawodnicy. Mówią, że są zdrowi – a nie są. Lub proszą masażystę: „Trochę mnie ciągnie, ale nie mów nic trenerowi”. Co to za profesjonalizm? „Troszeczkę ciągnie”…

Młodzieżowcy w Wiśle to dobra formacja? 

Kiedyś znałem wszystkich młodzieżowców. Teraz oprócz grających w lidze poznałem Dawida Chudybę, Krzysztofa Sadurę, w gierce grał też Łukasz Dębowski. Chyba poszukamy też jeszcze bramkarza młodzieżowca. Nasza szkółka pracuje super. Analizując wyniki – każda z grup jest w czołówce swojej ligi. Narzeka się na dyrektora sportowego Kamila Dyldę. Być może zdarzają mu się błędy w selekcji, ale to bardzo mądry człowiek, który dobrze zarządza tym wszystkim.

Testowani byli prawy obrońca i lewy pomocnik. To są newralgiczne pozycje?

Tak. Testowany prawy obrońca to interesujący piłkarz, ale jeszcze nie wiemy, czy do nas przyjedzie w styczniu, być może sięgniemy po młodzieżowca na tę pozycję. Pozostała dwójka – bo był jeszcze zawodnik w środku pola – zrobiła pozytywne wrażenie i postaramy się, by z nami trenowali zimą.

Póki co macie 23 punkty. Przed wami są Olimpia, Siarka, Warta – nie spodziewam się, by walczyły o awans… Chyba można jeszcze pokusić się o niespodziankę?

Jesień i wiosna to dwa zupełnie różne okresy. To, że ktoś nazbierał już dużo punktów, nie oznacza, że wiosną będzie punktował równie dobrze. Druga runda? Liczę, że po dobrze przepracowanej zimie – zespół się obudzi. Z czołowej czwórki być może dwa zespoły pewnie awansują, a dwa kolejne – nie będę mówił, które – pójdą w dół. O te dwa miejsca powalczy ktoś z grupy GKS BełchatówOlimpia ElblągZnicz Pruszków, możliwe, że my się wtrącimy do gry. Ale potrzebujemy dobrego początku. Mamy ciekawy terminarz, zaczynamy wyjazdem do Legionowa, jedziemy też do Wejherowa, gramy u siebie z ROW-em, MKS-em Kluczbork. Każdy będzie chciał zbierać punkty. Podkreślam jednak jeszcze raz: tu będzie inaczej! W Puławach będzie tak, jak było kiedyś, a być może jeszcze lepiej.

Czy ruchy do i z klubu będą kręcić się w okolicach liczby cztery?

Nie wiem, ale być może będzie ich więcej. Zdecydowałem już, kogo nie będzie. Ci, których zabraknie, niekoniecznie muszą być zastąpieni kimś z zewnątrz. Mamy swoich młodzieżowców. Schematy 3-5-2 i 4-3-3 to zupełnie różne warianty selekcji…

Ewentualny drugi z rzędu awans na zaplecze Lotto Ekstraklasy byłby chyba wystarczającym powodem, by imieniem Bohdana Bławackiego nazwać jedną z ulic w Puławach…

Wtedy w Puławach zostałbym do emerytury.