Zostań w domu i zapytaj trenera: Jarosław Pacholarz (Odpowiedzi)

Zostań w domu i zapytaj trenera: Jarosław Pacholarz (Odpowiedzi)

Po trenerze Jacku Ziarkowskim drugim trenerem, którego przepytaliśmy z pytań kibiców, jest były szkoleniowiec Stali Kraśnik Jarosław Pacholarz. Jak mu poszło? Przekonajcie się sami!

Czy to prawda, że swego czas mógł Pan trafić do Hetmana Zamość?

Tak, chciałem odejść z Motoru Lublin na wypożyczenie, który grał wtedy w I lidze, a Hetman w II. Z tego, co pamiętam, to byłem nawet na dwóch sparingach zespołu z Zamościa. Niestety, była to końcówka okienka transferowego i oba kluby nie doszły do porozumienia. Ostatecznie wylądowałem w Tomasovii Tomaszów Lubelski (sezon 2008/2009 – przyp. red.)

Czy żałuje Pan, że ostatecznie nie udało zagrać się w biało-zielono-czerwonych barwach?

Myślę, że tak. Podoba mi się klimat w Zamościu i taki głód piłki, który jest tam odczuwalny. W dodatku w tamtym czasie Hetman spisywał się nieźle w Pucharze Polski, rywalizując chociażby z Wisłą Kraków. Mogła to być fajna przygoda, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Może kiedyś uda się jeszcze taką przygodę w tym klubie odbyć i może niekoniecznie piłkarską (śmiech).

Czy czuje Pan żal do Prezes Magdaleny Czelej w związku ze zwolnieniem Pana ze Stali Kraśnik?

Jeśli jest się trenerem, to należy też być przygotowanym na zwolnienia. Muszę tylko nauczyć się łatwiej je znosić. Nie czuję żalu, ale mam nadzieję, że wszystkie ustalenia w związku z rozwiązaniem umowy zostaną zrealizowane i wszyscy zachowają się z klasą. Wiadomo, każdy ma swój pomysł na prowadzenie zespołu, a w tym temacie między nami pojawiły się rozbieżności i dlatego rozstaliśmy się. Jest jak jest, teraz trzeba patrzeć do przodu.

Co zmieniło się od momentu rozstania ze Stalą Kraśnik?

Z ważniejszych, to urodziło mi się dziecko, w dodatku śliczna dziewczynka. Teraz świat nieco zatrzymał się, więc też trudno o większe emocje związane z czymkolwiek.

Kto Pana zdaniem jest najbardziej wartościowym zawodnikiem III ligi i dlaczego?

Będę trochę subiektywny i patrząc przez pryzmat rundy jesiennej sezonu 2019/2020, to uważam, że Rafał Król. To zawodnik, który w Stali Kraśnik odgrywał dużą rolę i nie ukrywam, że naszą grę w dużej mierze opieraliśmy właśnie na nim. Należy jednak powiedzieć, że Rafał wywiązywał się z tego niemalże w 100%. Być może nie jest to piłkarz z największą liczbą bramek, ale ma przy nich spory udział. W dodatku jest to pomocnik. W innych klubach oczywiście także są wartościowi zawodnicy, lecz Rafała miałem przyjemność obserwować na co dzień i jestem pod wrażeniem jego umiejętności.

Czy w grupie IV III ligi widzi Pan zawodników z potencjałem na wyższą ligę? Poproszę o podanie trzech nazwisk takich piłkarzy?

Na pewno jest sporo chłopaków z potencjałem. Pominę zawodników Stali Kraśnik, bo być może nie będę do końca obiektywny i poszukam w innych zespołach. Wymieniłbym zawodników Hutnika Kraków Mateusza Gamrota i Patryka Kołodzieja, Tomka Swędrowskiego z Motoru Lublin i Krzysztofa Ropskiego, który teraz także gra w Motorze. Skoro miałem wymienić trzech, to wystarczy (śmiech).

Który z prowadzonych przez Pana zawodników ma największy potencjał na zrobienie największej kariery?

Niektórzy zawodnicy są już w takim wieku, w którym nie zrobią kariery piłkarskiej. Jednak to oni, jako doświadczeni gracze wnosili wiele do naszej drużyny. W młodym wieku na wyróżnienie zasługuje trójka wychowanków Stali: Jakub Gajewski, Ernest Skrzyński i Arkadiusz Maj. Myślę, że ci chłopcy rozwiną się na tyle, aby zagrać jeszcze w wyższej lidze.

Czy praca w klubach na poziomie IV ligi i klasy okręgowej jest brana przez Pana pod uwagę?

Rozważyłbym każdą propozycję, ale nie ukrywam, że chciałbym pracować w klubie, który ma wyznaczony cel i jest dobrze zorganizowany. Z doświadczenia wiem, że frekwencja na meczach w niższych ligach jest mniejsza. Chciałbym jednak poprzez swoją pracę mieć wpływ na drużynę. Jeśli taka ekipa pojawiłaby się, to czemu by nie spróbować?

Czy rozważałby Pan powrót do Opolanina Opola Lubelskie?

Na razie nie dostałem takiej propozycji (śmiech). W Opolaninie trenerem jest teraz Daniel Szewc, którego znam i wiem, że bardzo dobrze sobie tam radzi. Widać to zresztą po wynikach (ekipa z Opola Lubelskiego jest na 2. miejscu w tabeli lubelskiej klasy okręgowej – przyp. red.). Nie wykluczam żadnych powrotów, ale na pewno nie nastąpi on teraz.

Panie Trenerze, jakie są lub były Pana cele na rundę wiosenną zarówno jako trenera jak i zawodnika?

Jeśli chodzi o cel wynikowy, to w Stali Kraśnik chciałem powalczyć o jeszcze wyższe miejsce, bo ta drużyna miała ku temu potencjał. Była fajnie skonsolidowana, choć pod koniec może nie do końca wszystko nam zagrało. Pewnie też przez to, że mieliśmy wąską ławkę. Uważam, że przy pozostaniu w kadrze zawodników, którzy odeszli i wzmocnieniom na pewnych pozycjach, mogliśmy walczyć o miejsce w czołowej trójce. Chciałem w Stali wprowadzić nowe ustawienie zawodników, aby nasze poczynania były mniej czytelne. Miałem w planach także skupienie się na pracy indywidualnej, którą chciałem podnieść na wyższy poziom. W trakcie trwania rundy jesiennej robiłem nawet kursy trenera przygotowania motorycznego. W grudniu, gdy robiliśmy już testy, niedane mi było tego dokończyć. Plany miałem, ale życie je zweryfikowało. Natomiast jeśli chodzi cele w roli zawodnika, to kopię jeszcze w A-klasowym klubie w mojej rodzinnej miejscowości w Wiśle Annopol. Chcę cieszyć się piłką i czuję w sobie potrzebę strzelenia bramki. Można powiedzieć, że dalej bawię się tym.

W jaką liczbę bramek celował Pan przed sezonem?

Nie wiem nawet ile mam (śmiech). Nie ukrywam, że lubię zdobywać gole. Mam ku temu predyspozycje i ciąg na bramkę. Konkretnej liczby bramek jednak nigdy nie zakładałem. Jestem już starszym zawodnikiem i wiem, że czasami warto podać futbolówkę komuś innemu. Wiem, że ci młodsi chłopcy cieszą się z tego jeszcze bardziej niż ja.

Na co Pana zdaniem stać Stal Kraśnik w rundzie wiosennej sezonu 2019/2020, nawet w obliczu aktualnej sytuacji w kraju?

Byłem na meczu Stali Kraśnik z Orlętami Radzyń Podlaski (19. kolejka grupy IV III ligi – przyp. red.) i muszę przyznać, że było to ciekawe i szybkie spotkanie. Widać, że Stal dalej ma potencjał i nieźle wygląda jej gra w ofensywie. Nieźle też wygląda płynne przechodzenie z obrony do ataku. Moim zdaniem gorzej to wygląda w defensywie. Pod tym względem to był raczej radosny futbol, bez asekuracji. Spory jednak plus dla kibiców, bo uważam, że teraz te starcia mogą być bardziej otwarte i może pojawić się więcej sytuacji z obu stron. Nie jest to mój sposób gry, ponieważ uważam, że gra obronna w III lidze jest podstawą do tego, aby osiągać dobre wyniki. Stal na pewno będzie groźna i myślę, że pozostanie w górnej części tabeli.

Czy od zawsze chciał Pan być trenerem? Jeśli nie, to kiedy i skąd wzięła się taka decyzja?

Już podczas studiów robiłem kurs trenerski, więc dosyć wcześnie ciągnęło mnie do pracy trenera. Oczywiście ona też przyspieszyła poprzez kontuzje, które przerwały najlepszy dla mnie okres. Potem już było ciężko wrócić do pełnej dyspozycji. Próbowałem wracać na dobry poziom, jednak do końca nie udało się. W pewnym momencie dostałem propozycję objęcia IV-ligowego wówczas Opolanina Opole Lubelskie. Podjąłem decyzję, że może warto skupić się na tym już na poważnie. Nie miałem siły na to, aby ciągle podporządkowywać wszytko pod swoje kolano, więc zadecydowałem w młodym wieku, że zajmę się trenerką.

fot. Jacek Nowoświatłowski (archiwum)