W sobotę (10 października) na stadionie żużlowym przy Alejach Zygmuntowskich dojdzie do pojedynku pomiędzy reprezentacją Polski, a drużyną Reszty Świata, w ramach cyklu Polish Speedway Battle i pod patronatem portalu Lubsport. Zapraszamy do lektury wywiadu z menedżerem tego drugiego zespołu – Hansem Nielsenem!
Angelika Nowak, Agnieszka Ratowska Gniadek – POLISH SPEEDWAY BATTLE: Jaki rodzaj emocji wyzwala w Tobie żużel? Czy te emocje są teraz podobne do tych, które czułeś kiedy byłeś czynnym zawodnikiem?
To niestety nie są te same emocje, które towarzyszyły mi, kiedy byłem zawodnikiem. Nadal kocham oglądać sport żużlowy, który jest najbardziej emocjonującym sportem.
Chciałbyś jeszcze raz pościgać się na motorze żużlowym?
Nie. Kiedy podjąłem decyzję o tym, że moimi ostatnimi zawodami będą te rozegrane w Pile w roku 1999, nigdy nie wróciłem na motor żużlowy. Miałam wiele szczęście nie odnosząc żadnej groźnej kontuzji i nie chciałem już później kusić losu.
To była długa droga – oo pierwszej przejażdżki na motorze, do pierwszego tytułu mistrzowskiego. Co było najtrudniejsze w tej drodze?
Fakt, że dwa razy musiałem oglądać plecy mojego rywala Erika Gundersena.
Pamiętasz swój pierwszy motocykl?
To był nawet motorower, miałem wtedy siedem lat i jeździłem na nim po starej żwirowni, która była nieopodal domu.
Czy czasami zdarza się Tobie śnić o żużlu?
Bardzo często śnię o żużlu i to zawsze są dziwne sny. Nigdy nie zaczynam wyścigu. Staję pod taśmą i budzę się zanim jeszcze taśma pójdzie w górę.
Kiedy przyjeżdżałeś do Polski dawniej i bywasz obecnie, jaką zauważyłeś największą różnicę w sporcie żużlowym?
Dawniej polska liga nie stała na najwyższym światowym poziomie. Jeździli w niej tylko polscy zawodnicy. Z czasem to się zmieniło i obecnie w Polsce oglądamy żużel na najwyższym, światowym poziomie. Największą różnicą jaką zauważam, jest zainteresowanie sportem żużlowym przez widzów i dziennikarzy. W Polsce jest zdecydowanie największe.
Znasz uczucie bycia idolem dla innych. Kto był takim idolem dla Ciebie?
Kiedy byłem młody imponowali mi Mauger i Olsen.
Dla żużla jesteś jak Michael Schumacher dla Formuły 1. Jakie to uczucie być legendą za życia?
Jestem dumny z tego co udało mi się osiągnąć i miło jest być zapamiętanym. Kiedy przyjeżdżam do Polski czuje się, jakbym nadal był zawodnikiem. To przez rzeszę fanów i zainteresowanie mediów moją osobą.
Gdybyś mógł zapytać kogokolwiek na świecie o cokolwiek zechcesz, kogo i o co byś zapytał?
Zapytałbym FIM dlaczego nie rozpoczęli systemu jaki obecnie jest w mistrzostwach świata wcześniej. Myślę, że mógłbym wtedy wygrać o wiele więcej światowych finałów.
Golf czy żużel?
Golf nigdy nie był ważniejszy niż żużel. Golf był niezłą formą relaksu dla mózgu pomiędzy meczami żużlowymi. Obecnie golf jest sposobem na odrobinę adrenaliny i rywalizacji.
Jak wspominasz tegoroczne zawody w Krośnie i Pile?
Dobrze, tylko chciałabym wygrać ostatnią rundę w Lublinie.
Greg, Tai, Artiom, Peter, Niels, Troy – z takim zespołem masz wielkie szanse wygrać…
Na papierze zespół wygląda na silny, jeśli uda nam się wystrzelić jak Poole Pirates na własnym podwórku w finale, to będziemy mieli duże szanse na wygraną.
O czym obecnie marzy Hans Nielsen?
Miałem bardzo dobrą i pełną sukcesów karierę zawodową, w sporcie który wybrałem. Mam nadzieję, że moje dzieci będą miały takie same sukcesy w ich dziedzinie, którą jest golf. Daisy jest już na ścieżce zawodowstwa, gra w Ladies Europen Tour. Daniel pracuje ciężko i również odnosi sukcesy. Chciałbym zdrowo i szczęśliwie żyć.