Niedzielne popołudnie na boiskach PKO Ekstraklasy mogło wyjaśnić nam bardzo wiele w kontekście tegorocznego mistrzostwa kraju. No i tak też się stało. Czy wyszarpane zwycięstwo nad Piastem zapewni Kolejorzowi upragniony tytuł?
Puchar Polski zaspokoił ambicję Rakowa?
Takie głosy zaczęły się ostatnio pojawiać pośród wszelkiej maści ekspertów. O ich sensie trudno się tak naprawdę wypowiadać, lecz jedno trzeba otwarcie powiedzieć. Częstochowianie swój plan minimum na ten sezon w pełni już chyba zrealizowali. Drugi Puchar Polski z rzędu dla zespołu, który jeszcze kilka lat temu tułał się po drugiej i trzeciej lidze, to przecież olbrzymi sukces. Mówi się, że apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. I tu raczej mamy do czynienia właśnie z takim konkretnym przypadkiem.
Każdy, kto poświęcił choć chwilę na obserwację dzisiejszych zmagań Rakowa z Cracovią, ten wie zapewne doskonale, że przy odrobinie szczęścia trzy punkty powędrowałyby na konto gospodarzy. Tegoż szczęścia jednakże zdecydowanie zabrakło. A ono na tym etapie rozgrywek jest już niezwykle ważne. Tak się składa, że w dużo lepszych nastrojach swój niedzielny mecz kończyli gracze ze stolicy Wielkopolski. Wiele wskazuje na to, że humory będą im dopisywały także 21 maja. No chyba, że przydarzy im się niespodziewane potknięcie. W ich aktualnej dyspozycji wydaje się to jednak praktycznie niemożliwe.
Arcyważne zwycięstwo Lecha w najlepszym możliwym momencie
Lepszej chwili na pokazanie pełnej skali swoich możliwości oraz udowodnienia mistrzowskich aspiracji poznaniacy nie mogli sobie chyba wymarzyć. Rozgrywanie swojego spotkania na kilka chwil po końcowym gwizdku zremisowanego meczu Rakowa z Cracovią pozwoliło uwierzyć podopiecznym Macieja Skorży, że wszystko zależy już teraz wyłącznie od nich. Oczywiście do końca kampanii 2021/2022 pozostało jeszcze całe dwie kolejki, jednak było już całkowicie jasne, że ewentualna wygrana zapewni im pozycję lidera tabeli. Tak się składa, że tym razem Duma Wielkopolski z tejże okazji skorzystała.
Triumf nie przyszedł jednak łatwo. Bramkę dającą upragnione zwycięstwo dopiero na kilka minut przed końcem zdobył bowiem niezawodny Mikael Ishak. Psychologiczna przewaga nad popularnymi Medalikami w dwóch ostatnich meczach tego sezonu będzie bez wątpienia ogromna. Kto lepiej wytrzyma tę próbę nerwów i dopisze koniec końców do swojego konta upragniony tytuł mistrzowski? Tego dowiemy się już za kilkanaście dni.