“Kolejorz” nie może być ostatnio zadowolony z osiąganych wyników. Co więcej, Lech Poznań notuje fatalną serię, jeśli chodzi o zdobywanie bramek. Dość powiedzieć, że ostatni raz tak źle było w sezonie 2015/16, czyli prawie 8 lat temu. Czy w następnej kolejce podopieczni Mariusza Rumaka w końcu się przełamią?
Aby przestawić fakty, należy wrócić się do 17 lutego tego roku. Wtedy Lech Poznań mierzył się z Jagiellonią Białystok i zwyciężył w tym meczu 2:1. W 30. minucie tej rywalizacji zawodnik “Kolejorza” Filip Szymczak wykorzystał rzut karny. Niestety, jak się okazało, było to ostatnie trafienie podopiecznych Mariusza Rumaka aż do teraz. Można więc spokojnie mówić o bardzo poważnym kryzysie strzeleckim.
Fatalna seria Lecha Poznań. Zespół jest w strzeleckim kryzysie
Po zwycięstwie nad Jagiellonią Białystok zaczęło robić się nieciekawie pod kątem strzeleckim. Bezbramkowy remis ze Śląskiem Wrocław, porażka 0:1 w Pucharze Polski z Pogonią Szczecin i kompromitacja w ostatnim meczu z Rakowem Częstochowa 0:4.
Aby znaleźć podobny okres niemocy strzeleckiej, trzeba cofnąć się dosyć daleko w historii, aż do sezonu 2015/16. Wówczas podopieczni Jana Urbana nie byli w stanie znaleźć drogi do bramki przeciwników przez prawie miesiąc, zaliczając pięć takich spotkań. Tamta fatalna seria Lecha Poznań trwała aż 528 minuty.
Trudno znaleźć jedną przyczynę takiego stanu rzeczy, ale na pewno nie pomaga brak skutecznego napastnika. Warto przypomnieć, że między rundami bardzo poważnej kontuzji nabawił się Artur Sobiech, a wciąż niedostępny dla Mariusza Rumaka pozostaje Mikael Ishak. Szwed ostatni mecz w Ekstraklasie zagrał jeszcze w zeszłym roku – konkretnie 10 grudnia.
Na przełamanie tej złej serii Lech Poznań będzie miał okazję już w najbliższą sobotę. Na 20:00 został zaplanowany mecz przeciwko Górnikowi Zabrze. Co ciekawe, ten zespół prowadzony jest przez Jana Urbana, który pracując “Kolejorzu”, zanotował w sezonie 2015/16 wcześniej wspomnianą serię bez strzelonego gola.
