Działacze Avii przygotowania do sezonu 2017/2018 rozpoczęli od zmiany na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu. W nadchodzących rozgrywkach żółto-niebieskich poprowadzi doskonale znany w Świdniku Sławomir Czarnecki, który trenował ostatnio LKPS Politechnika Pszczółka Lublin. Z nowym trenerem świdniczan rozmawialiśmy o planach na nadchodzącą kampanię, byłym pracodawcy oraz o współpracy z Piotrem Majem.
Anna Sobka – LUBSPORT.PL: Wiadomość o tym, że od nowego sezonu poprowadzi Pan Avię Świdnik, była sporym zaskoczeniem. Skąd taka decyzja?
Sławomir Czarnecki: Po zakończeniu sezonu w LKPS Politechnika Pszczółka Lublin nie zakładałem zmiany barw klubowych, a wręcz zastanawiałem się, czy nieco dłużej nie odpocząć. Pracuję także zawodowo poza sportem i te dwa lata w LKPS-ie kosztowały mnie dużo pracy i wyrzeczeń. W pierwszym sezonie byłem sam na ławce trenerskiej, w drugim pomagał mi już Maciek Kołodziejczyk, więc było trochę łatwiej. LKPS jest młodym i dynamicznym klubem, który cały czas się rozwija. Wydaje mi się, że osiągane wyniki sportowe wyprzedzały możliwości organizacyjne klubu. Trzy dni przed wyjazdem na urlop, a było to na początku maja, dostałem telefon z Avii Świdnik. Przedstawiono mi konkretną ofertę współpracy oraz wizję rozwoju klubu. Nie bez znaczenia były słowa wsparcia ze strony świdnickiego środowiska siatkarskiego, jak i zawodników LKPS-u, którzy zamierzali zmienić barwy klubowe właśnie na MKS.
Swego czasu występował Pan w Avii jako trener, a później ją prowadził. Można mówić o powrocie do domu?
Do domu może nie, bo cały czas mieszkam w Lublinie (śmiech). Z Avią byłem związany przez jakieś piętnaście lat. Dziewięć lat jako zawodnik i sześć jako trener seniorów i młodzieży. Dosyć długo pracowałem też z Krzyśkiem Lemieszkiem. Najpierw jako zawodnik, a potem przez cztery sezony prowadziliśmy wspólnie zespół w I lidze. Zatrudnienie mnie w Świdniku poniekąd związane jest również z niespodziewanym odejściem Krzyśka, z którym łączyła mnie wzajemna sympatia i szacunek.
W Avii będzie Pan współpracował z dotychczasowym szkoleniowcem pierwszego zespołu Piotrem Majem. Czego mogą oczekiwać kibice od tak silnego duetu trenerskiego?
Z Piotrem znamy się, ale jeszcze razem nie współpracowaliśmy. Jestem człowiekiem otwartym, a i Piotr wyraził chęć współpracy. Na pewno damy radę. Kilku zawodników z poprzedniego sezonu zostaje w Avii, więc wiedza Piotra będzie bezcenna. Jest szansa, że dołączą do nas jeszcze masażysta oraz trener przygotowania motorycznego, więc team trenerski będzie rzeczywiście mocny.
Jaki cel stawiacie sobie przed sezonem 2017/2018?
To będzie pierwszy pełny sezon funkcjonowania klubu w nowej formule. Dla obecnego zarządu, jak i dla mnie, po dziesięciu latach rozbratu z Avią, będzie to nowe doświadczenie. Przed nadchodzącymi rozgrywkami dojdzie do dużych roszad kadrowych, a jak wiemy, siatkówka nie lubi zmian. Musimy spokojnie przepracować ten rok i co najmniej zająć miejsce w pierwszej czwórce. Wszystko po to, by w kolejnej kampanii osiągnąć swój cel. Kibice na pewno czekają na I ligę, dlatego wspólnie z zarządem musimy w niedługim czasie przywrócić dobre czasy dla siatkówki w Świdniku.
Dotychczas w Avii pozostało czterech zawodników, którzy reprezentowali barwy klubu w poprzedniej kampanii. Czy to właśnie Marcin Kurek, Maciej Sajdak, Bartłomiej Misztal i Wojciech Gajosz będą stanowili trzon drużyny?
Między innymi tak. Wspólnie z Piotrem ustaliliśmy, że ci zawodnicy prezentują wymagany przez nas poziom sportowy i powinni zostać w drużynie na kolejny sezon. Niemniej jednak szukaliśmy wzmocnień na wszystkich pozycjach. Musiało dojść do roszad kadrowych, bo ostatnie wyniki sportowe nie były zadowalające.
Czy może Pan zdradzić coś w tej kwestii?
Istotnym wzmocnieniem będzie na pewno Kuba Guz, który po wojażach po Polsce wraca do Świdnika. Na pozycji atakującego zobaczymy młodego zawodnika, który w poprzednim sezonie grał w czołowym zespole naszej grupy. Nazwiska wszystkich wzmocnień podamy za kilka dni, po oficjalnym podpisaniu umowy. Zespół z pewnością będzie silniejszy. Liga zweryfikuje, na ile to wystarczyło.
A co z zawodnikami LKPS-u? Wiemy, że z lubelskim klubem rozstali się Krzysztof Pigłowski, Dariusz Bonisławski, Rafał Kępka, Konrad Machowicz, Błażej Czarnecki, Michał Baranowski, czy Wojciech Kasiura.
Rynek siatkarski na Lubelszczyźnie nie jest duży. Dobra współpraca z moją byłą drużyną spowodowała, że w barwach Avii zobaczymy kilku zawodników, którzy poszli moim śladem.
Kiedy ruszacie z przygotowaniami do sezonu?
Przygotowania rozpoczniemy 7 sierpnia na własnych obiektach. W lipcu będziemy pracowali nad wszystkimi sprawami organizacyjnymi.
Wróćmy jeszcze do pańskiego byłego klubu. Patrząc na okres pracy w Lublinie, co najmilej będzie Pan wspominał?
Pomimo różnych przeciwności był to świetny czas. Miałem możliwość bycia częścią nowego projektu i aktywnie uczestniczyć w rozwoju klubu. Z ekipy, która dwa lata wcześniej grała w III lidze w małej salce przy ulicy Krochmalnej, staliśmy się kandydatem do awansu do I ligi. Mile wspominam pierwszy sezon w II lidze, kiedy zespół w dużej mierze opierał się na III-ligowcach. Zajęliśmy wtedy szóste miejsce i potrafiliśmy się postawić najlepszym drużynom. Szkoda mi na pewno kibiców, którzy coraz liczniej przychodzili na nasze mecze.
Tutaj również niewykluczony jest powrót?
Nigdy nie mów nigdy, ale ten etap zawodowy zakończyłem. Coś się kończy, by coś innego mogło się zacząć. Jeszcze dwa miesiące temu nie myślałem o tym, że wrócę do Avii Świdnik, ale życie pisze różne scenariusze. Wiadomo, że zawsze musi być wola z dwóch stron. Na koniec chciałbym życzyć Maćkowi Kołodziejczykowi dużo szczęścia sportowego i sukcesów, bo to młody i ambitny trener. Natomiast swojemu byłemu klubowi życzę dalszego rozwoju, bo Lublin zasługuje na siatkówkę w dobrym wydaniu.