Z uwagi na to, iż w najlepsze trwają właśnie zmagania siatkarskiej Ligi Mistrzów, to postanowiliśmy nieco bliżej przyjrzeć się szansom aktualnego mistrza na obronę tytułu. Czy ZAKSA ma szansę na powtórkę z zeszłorocznego sukcesu?
Jeden z głównych celów wicemistrzów Polski na najbliższe miesiące – Liga Mistrzów
ZAKSA jest topowym zespołem nie tylko w skali naszego kraju, ale i całego Starego Kontynentu. Biorąc pod uwagę jak wybornie w ubiegłym sezonie prezentowała się ZAKSA Liga Mistrzów będzie dla Kędzierzynian priorytetem i w kolejnych miesiącach, gdyż są oni już świadomi, że mogą ograć w Europie każdego. Polska ekipa, w ubiegłym roku w pokonanym polu pozostawiła Trentino, Lube Civitanovę i Zenit Kazań – to musi robić ogromne wrażanie. Z tyłu głowy mamy natomiast to, że odeszła niemal połowa zawodników pierwszej „szóstki”, a Nikolę Grbicia zastąpił Rumun Gheorghe Cretu.
Korekty w składzie – to już nie ta sama ZAKSA
Liga Mistrzów jak żadne inne rozgrywki potrafi zweryfikować siatkarską jakość zawodników. Polska siatkówka od lat jest oparta na bardzo silnej PlusLidze, w której aż roi się od reprezentantów naszego kraju i wielu gwiazd z pozostałych najlepszych zespołów na świecie. Kadra ZAKSY doznała przed sezonem poważnych osłabień, bo za takowe z pewnością trzeba uznać odejścia Jakuba Kochanowskiego i Pawła Zatorskiego do Asseco Resovii oraz Benjamina Toniuttiego do Jastrzębskiego Węgla. Zważywszy na to, jakie ambicje ma ZAKSA Kędzierzyn Koźle Liga Mistrzów mogłaby stanowić zbyt wysokie progi, gdyby kadrowych ubytków nie uzupełniono o siatkarzy najwyższej klasy. Rozgrywającego z Francji zastąpił Marcin Janusz, w miejsce Zatorskiego sprowadzono Erika Shojiego, zaś lukę po Kochanowskim ma wypełnić Norbert Huber. Siłę polskiego zespołu pokazuje m.in. ogromna rywalizacja jaka toczy się na środku siatki. Prócz wspomnianego Hubera, Gheorghe Cretu ma do dyspozycji doświadczonego Amerykanina Davida Smitha czy nieschodzącego nigdy poniżej pewnego poziomu Krzysztofa Rejno. Zmiennikiem Śliwki i Semeniuka jest Wojciech Żaliński, który w większości ekip PlusLigi byłby podstawowym przyjmującym. Alternatywą dla Kaczmarka jest natomiast obdarzony kapitalnymi warunkami fizycznymi Bartłomiej Kluth, często wykorzystywany do zmian zadaniowych.
Transfery wypaliły – zaskakująco regularna ZAKSA
Liga Mistrzów nie jest miejscem, w którym rywalizację toczą słabe ekipy. Już w fazie grupowej polski zespół trafił na silny Lokomotiw Nowosybirsk i wyjazdowym zwycięstwem potwierdził mistrzowskie aspiracje. O sile ataku wciąż decyduje Łukasz Kaczmarek, który ani przez moment nie spuszcza z tonu. Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk nie tylko podtrzymali formę z ostatnich miesięcy, ale wydają się wręcz jeszcze lepsi. Norbert Huber jak przystało na reprezentant Polski potwierdza wielki talent, zaś Erik Shoji każdym meczem udowadnia, że jest bezsprzecznie jednym z najlepszych libero na świecie. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest Marcin Janusz, który koncertowo wprowadził się do drużyny i wygląda na to, że będzie mocno naciskał również na pozycję pierwszego rozgrywającego w reprezentacji Polski. Choć eksperci doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak wielkim wyzwaniem jest CEV Liga Mistrzów ZAKSA jest w ich opinii jedną z tych drużyn, którą ponownie jest stać na udział w finale.
W tym sezonie wyjątkowo mocno obsadzona Liga Mistrzów
ZAKSA to tylko jeden z teamów, który ostrzy sobie zęby na podniesienie pucharu tych elitarnych rozgrywek. Podobne plany do wicemistrzów Polski ma ich pogromca na krajowym podwórku z ubiegłego sezonu – Jastrzębski Węgiel. Mistrzowie Polski w składzie mają Toniuttiego, Tomasza Fornala, Clevenot czy Boyer (obecnie kontuzjowany) i rewelacyjnego ostatnio Jana Hadravę. To sprawia, że absolutnie każdy musi się z nimi liczyć. W gronie największych faworytów z pewnością będą włoskie Lube Civitanova, Perugia (z Wilfredo Leonem czy Matthew Andersonem) i Trentino. Ci pierwsi mają w składzie Simona, Zaytseva, de Cecco czy wciąż pokazującego klasę Juantorenę. Siła rażenia jest zatem potworna. Dla nikogo nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli najlepszy w ostatecznym rozrachunku okaże się któryś z zespołów rosyjskich – Zenit St. Petersburg czy Dynamo Moskwa. Zestawienie drużyn, którym daje się największe szanse na sukces, jasno pokazuje, że polska siatkówka należy do ścisłej światowej czołówki również na niwie klubowej. Pozostaje się cieszyć, że jednym z głównych faworytów jest ZAKSA.
Liga Mistrzów w epoce COVID-u – czy na pewno zwycięży sport?
Można mieć pewne obawy, czy zwycięzcą tegorocznych rozgrywek na pewno zostanie najlepsza sportowo drużyna. Ostatnie miesiące pokazują, że koronawirus jest w stanie niestety skutecznie storpedować nie tylko zmagania krajowe, ale i na arenie międzynarodowej. Już w tym sezonie zdarzało się, że spotkania w europejskich pucharach kończyły się walkowerem. Mamy nadzieję, że w maju będziemy mogli z czystym sumieniem powiedzieć, że zwycięzca został wyłoniony w uczciwej, sportowej walce. Byłoby niewyobrażalnie szkoda, gdyby jeden z faworytów przedwcześnie zakończył udział w rozgrywkach z powodu zakażeń.
Nasz typ na zwycięzcę? ZAKSA Kędzierzyn Koźle
Liga Mistrzów nie wybacza większych wahań formy. Wystarczy jeden słabszy mecz, aby pożegnać się ze zmaganiami w fazie pucharowej. Wydaje się, że drużyna z Polski jest na tle swoich najgroźniejszych przeciwników bardzo regularna i dysponuje składem niemal pozbawionym słabych punktów. Chimeryczną postawę można zarzucić choćby Trentino, które kiepsko zaprezentowało się na Klubowych Mistrzostwach Świata. Jeżeli mielibyśmy wytypować ekipę, która będzie w tym sezonie najgroźniejszym rywalem ZAKSY, to wskazalibyśmy na Perugię, która w Serie A kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Mając w pamięci to, jak w minionej edycji w starciach z potęgami prezentowała się jednak ZAKSA Liga Mistrzów może naszym zdaniem pozostać w Kędzierzynie Koźlu!