Niezapomniane chwile Mistrzostw Świata: Kamerun awansował do ćwierćfinału na mundialu w 1990 roku we Włoszech

Spośród największych porażek na Mistrzostwach Świata należy wspomnieć o triumfie Kamerunu nad broniącą tytułu mistrza Argentyną. Doszło do niego na mundialu, który rozegrano we Włoszech. Prawdopodobnie mecz między Kamerunem i Argentyną to najbardziej fascynujące i wspaniałe spotkanie w trakcie całego turnieju w 1990 roku.

W ciągu 90 minut meczu na spalonym słońcem stadionie San Siro w Mediolanie Kamerun pokazał zupełnie inne oblicze afrykańskiego futbolu. To czego dokonał zespół z “Czarnego Lądu” wzbudziło ogromny optymizm i było powszechnie podziwiane.

François Omam-Biyik wzbił się tak wysoko, że uderzył piłkę głową i pokonał w 67. minucie argentyńskiego bramkarza Nery'ego Pumpido. Kameruńczyk wyglądał tak, jakby był człowiekiem z nadludzkimi zdolnościami. Rzeczywiście, pomysł, iż afrykańska drużyna pokona broniącą tytułu Mistrza Świata Argentynę, był naprawdę nie do pomyślenia. Jednak po kapitalnej interwencji kameruńskiego 24-latka szybko się to zmieniło.

Kamerun MŚ 1990

Zwycięstwo Kamerunu 1:0, do którego doszło 8 czerwca 1990 r. sprawiło, że w Afryce zainteresowano się mundialem jak nigdy dotąd. Cały “Czarny Ląd” śledził turniej, a dla wielu mieszkańców Afryki postawa Kamerunu była inspiracją. Jednak, aby naprawdę docenić to, co osiągnął Kamerun trzeba cofnąć się do początków turnieju.

Przygotowania pełne chaosu i powrót piłkarza-emeryta

Kiedy Argentyna została wylosowana w tej samej grupie mistrzostw świata co Kamerun, w grudniu przed turniejem, trener reprezentacji, Carlos Bilardo, powiedział: „Związek Radziecki to trudny przeciwnik, ale ogólnie jestem zadowolony. Nasza grupa nie należy do najłatwiejszych, ale nie powinniśmy mieć problemów z awansem do drugiej rundy.”

Wyglądało na to, że zarówno Rumunia, jak i Kamerun nie zostały w ogóle uznane za godnych uwagi rywali. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że opinia Bilardo była oparta na dość przekonujących faktach. Mówiąc wprost, w drużynie Kamerunu panował chaos.

Szanse na to, aby Kamerun wygrał turniej były równe zeru. Z pewnością to o czymś świadczyło. Kameruńscy piłkarze byli outsiderami tak odbiegającymi od powszechnie uznanych standardów, że zdaniem wielu ledwie zasługiwali na to, by w ogóle o nich wspomnieć.

W 1988 roku, dwa lata przed Mistrzostwami Świata we Włoszech w 1990 roku, do Kamerunu na prośbę tamtejszej federacji piłkarskiej przybył rosyjski trener Walerij Kuźmicz Niepomniaszczij. Tym samym Rosjanin odpowiedział na apel o pomoc prezydenta tego afrykańskiego kraju Paula Biyi.

Niepomniaszczij, którego jedynym doświadczeniem w zakresie prowadzenia drużyny piłkarskiej w tym momencie był jeden sezon z trzecioligowym zespołem w Rosji, nie mówił ani słowa po francusku. Natomiast jego znajomość angielskiego nie była nawet podstawowa. Co ciekawe Rosjanin o mało nie stracił swojej posady kilka miesięcy przed rozpoczęciem mundialu. Powodem były fatalne wyniki Kamerunu w Pucharze Narodów Afryki.

Kamerun bronił tytułu podczas turnieju rozgrywanego w Algierii. Jednak odpadł z rywalizacji już w fazie grupowej po dwóch porażkach w trzech meczach.

Po tym katastrofalnym występie, z niespełnionymi nadziejami, w ogniu krytyki trener Kamerunu, Niepomniaszczij, wyglądał na całkowicie zagubionego. Chociaż powołanie przez Rosjanina do reprezentacji kraju jednej z największych kameruńskich gwiazd futbolu, która co prawda zakończyła przed mundialem karierę, okazało się niezwykle trafnym posunięciem.

Roger Milla miał 38 lat. Zawodnik przestał występować w reprezentacji Kamerunu w 1987 roku i postanowił zakończyć piłkarską karierę grając w drużynie Saint-Pierroise na wyspie Reunion, położonej na środku Oceanu Indyjskiego. Mężczyzna był od trzech lat na piłkarskiej emeryturze, kiedy zgodził się wrócić do reprezentacji kraju. Wszystko za sprawą zaproszenia, jakie Milla otrzymał od nieco zdesperowanego Niepomniaszczija. Dawny gwiazdor stwierdził, że „zawsze jest gotowy, by reprezentować barwy swojej ojczyzny”.

Milla był członkiem reprezentacji Kamerunu na Mistrzostwach Świata w 1982 roku w Hiszpanii. Poza tym został wybrany Piłkarzem Roku Afryki w 1976. Jak już wspomnieliśmy, kameruński napastnik wrócił do reprezentacji, ale niewiele brakowało, aby przygotowania do mundialu we Włoszech skończyły się katastrofą. Powodem były kłótnie pomiędzy piłkarzami i działaczami. Spory dotyczyły niewypłaconych premii, słabo zorganizowanych obozów treningowych i kiepskich wyników.

Mediolan i pierwszy mecz

Pierwszy mecz na mundialu Kamerun rozegrał 8 czerwca na stadionie San Siro. Rywalem Afrykańczyków była Argentyna. W czasie przygotowań do tego spotkania pojawił się nieprzyjemny incydent. Bramkarz reprezentacji Kamerunu Joseph-Antoine Bell skrytykował swoich kolegów z drużyny. W wywiadzie dla jednej z gazet stwierdził, że zespół nie ma „żadnych szans na poradzenie sobie z Argentyną” i że Kamerun „odpadnie w pierwszej rundzie bez większego rozgłosu”.

Słowa Bella, który był jednym z najbardziej doświadczonych i pewnych graczy zespołu, zabolały. Jednak trener Niepomniaszczij nie miał innego wyjścia, jak tylko wyrzucić go z reprezentacji przed meczem Kamerunu z Argentyną. Bella zastąpił bramkarzem rezerwowym Thomasem N'Kono. Co ciekawe N’Kono nie wierzył, że wybiegnie na boisko w trakcie Mistrzostw Świata. Podobno powiedział nawet swojej żonie, żeby poszła na zakupy w dniu meczu z Argentyną, zamiast śledzić spotkanie w telewizji.

N'Kono nie był zbyt chętny, aby zastąpić Bella. Jednak ostatecznie przekonano go, by stanął w bramce Kamerunu. Jego kolejne popisy między słupkami na Mistrzostwach Świata w 1990 roku były tak imponujące, że pewien dzieciak z włoskiej Toskanii postanowił zostać bramkarzem. Chodzi o słynnego Gianluigi Buffona. „To N’Kono i jego spektakularne parady sprawiły, że zakochałem się w tej pozycji. Stał się moim bohaterem” – powiedział wiele lat później Buffon.

Z przypadkowym bohaterem N'Kono, powracającym do reprezentacji emerytem Rogerem Millą na ławce rezerwowych i zespołem złożonym z piłkarzy grających we francuskich niższych ligach, Kamerun wkroczył do walki przeciwko argentyńskiej drużynie w składzie z gwiazdami lig w takich krajach jak Włochy, Hiszpania i Francja i z kapitanem w osobie Diego Maradony.

Eksperci i kibice spodziewali się, że Kamerun będzie skazany na pożarcie przez potężną Argentynę. Jednak występ “Nieposkromionych Lwów” na stadionie San Siro popsuł reputację zespołu z Ameryki Południowej.

Powiedzieć, że Kamerun ostro potraktował Argentynę, byłoby lekkim nieporozumieniem. Kameruńczyk Benjamin Massing minutę przed końcem regulaminowego czasu gry podciął Claudio Caniggię. Za ten brutalny faul został wyrzucony z boiska. Jednak przypisywanie sukcesu, jaki osiągnęła drużyna Kamerunu, wyłącznie sile mięśniowej byłaby całkowicie fałszywą oceną.

Kameruńscy piłkarze brutalnie potraktowali także Diego Maradonę. Gwiazdor reprezentacji Argentyny stał się obiektem serii cynicznych fauli. Chociaż Kamerun grał ostro, francuski sędzia Michel Vautrot pokazał kameruńskim piłkarzom zaledwie pięć kartek. Co ciekawe, Kamerun stworzył tyle samo okazji do zdobycia bramki, co ich bardziej utytułowani przeciwnicy.

W 69. minucie François Omam-Biyik po uderzeniu głową umieścił piłkę w siatce. Tym samym pokonał argentyńskiego bramkarza Nery Pumpido. Argentyńczycy byli tak zszokowani, że nie byli w stanie zareagować. Stali na boisku rozbici taktycznie. Drużyna z Ameryki Południowej próbowała bezskutecznie wyrównać. Nie udało się to pomimo tego, że Kameruńczycy grali od 61. minuty w dziesiątkę, a od 89. w dziewiątkę.

Sposób w jaki Kamerun świętował zwycięstwo zarówno na boisku, jak i na trybunach był potwierdzeniem, że oto zdarzyło się coś wyjątkowego. Wkrótce okazało się, że “Nieposkromione Lwy” dopiero się rozkręcały.

Roger Milla siedział na ławce rezerwowych w trakcie meczu z Argentyną zaledwie kilka minut. W 9. minucie Kameruńczyk wszedł na boisko. Niepomniaszczij chciał bowiem wykorzystać jego doświadczenie. Okazało się, że 38-latek odegrał w tym spotkaniu jedną z głównych ról.

Rumunia, awans i salsa w narożniku boiska

Bezpośrednio po zwycięstwie Kamerunu nad Argentyną, strzelec bramki François Omam-Biyik z pasją mówił o spotkaniu: „Nikt nie sądził, że możemy cokolwiek zrobić przeciwko Maradonie, ale my wiedzieliśmy, co trzeba zrobić. Nie znosimy, gdy europejscy dziennikarze pytają nas, czy jemy małpy i czy mamy szamana. Jesteśmy prawdziwymi piłkarzami i udowodniliśmy to dziś wieczorem.”

Jego zachowanie mogło być inne, gdyby przeprowadzono z nim wywiad przed rozpoczęciem meczu, jednak jego słowa pomogły podkreślić ogromną zmianę w postawie, którą Kamerun przeszedł. Zamiast nadal być obiektem żartów, Kameruńczycy stali się ulubieńcami praktycznie wszystkich. Natomiast po powrocie do domu zespół niósł nadzieję – a w czasie turnieju oczekiwania – ponad 20 milionów obywateli Kamerunu.

Sześć dni po swoim wyczynie przeciwko Argentynie Kamerun zmierzył się z groźną drużyną rumuńską na Stadio San Nicola w Bari. Była to druga kolejka meczów w grupie B. Jules Onana i Emmanuel Maboang zostali powołani do wyjściowego składu, aby zastąpić zawieszonych za kartki André Kana-Biyik i Benjamina Massinga. Co ciekawe dla Rogera Milli wciąż nie było miejsca w podstawowej jedenastce.

W pełnym emocji pojedynku przeciwko Rumunii Milla pojawił się na murawie dopiero po godzinie gry. Doświadczony zawodnik zastąpił Emmanuela Maboanga. Niecałe 20 minut później napastnik miał powody do świętowania.

Milla przyjął na klatkę piersiową piłkę, która została skierowana w jego stronę. Napastnik Kamerunu ruszył z piłką do przodu, prowadząc ją lewą stopą. Na koniec minął bramkarza Rumunii oraz kapitana Silviu Lunga i umieścił futbolówkę w siatce. Po zdobyciu gola legendarny napastnik rzucił się w stronę chorągiewki znajdującej się w rogu boiska, położył jedną rękę na brzuchu, a drugą uniósł w kierunku nieba, a następnie zaczął radośnie podskakiwać.

Dziesięć minut później Milla znów miał powody do świętowania. Piłkarz strzelił drugiego gola. Dodajmy, iż trafienie było celne, choć pozycja do strzału była dość niekorzystna. Jego wyjątkowy dublet zapewnił Kamerunowi drugie zwycięstwo w fazie grupowej. Dzięki temu po raz pierwszy w historii reprezentacja z Afryki zapewniła sobie awans do fazy pucharowej Mistrzostw Świata. Dodajmy, że tego wyczynu nie udało im się później powtórzyć.

„Jestem wielkim fanem salsy” – odpowiedział Milla, gdy dziennikarz zapytał go po meczu o jego radosne ruchy po zdobyciu gola.

Kamerun w fazie pucharowej mundialu

Pomimo niesamowitego występu przeciwko Rumunii, Roger Milla ponownie znalazł się na ławce rezerwowych w meczu 1/8 finału przeciwko Kolumbii. Wyraźnie Walerij Kuźmicz Niepomniaszczij przedkładał energię nad doświadczenie.

Jednak w 54. minucie i remisie 0:0, Niepomniaszczij wpuścił na boisko swojego weterana. Chociaż trzeba zaznaczyć, że Milla wystąpił w pojedynku z Kolumbią dopiero w doliczonym czasie.

Gdy wielkimi krokami zbliżała się loteria rzutów karnych, Milla znalazł miejsce między kilkoma kolumbijskimi obrońcami i umiejętnie przebił piłkę nad nadbiegającym René Higuitą, dając Kamerunowi przewagę. Zaledwie 120 sekund po tym jak Milla zdobył bramkę, padł drugi gol. Doświadczony napastnik zabawił się z bramkarzem reprezentacji Kolumbii. Odebrał mu piłkę daleko przed polem karnym i po raz drugi trafił do siatki.

Kamerun stracił jedną bramkę, ale utrzymał korzystny dla siebie wynik i zapewnił sobie awans do ćwierćfinału. Spotkanie w ¼ Mistrzostw Świata rozegrano na Stadio San Paolo w Neapolu. Rywalem Kamerunu była Anglia trenowana przez Bobby'ego Robsona. Do 1 lipca wszyscy, w tym Anglicy, dowiedzieli, kim są Kamerun i Roger Milla. Wszystko dzięki znakomitej atmosferze w zespole i ogromnym poczuciu własnej wartości.

Szybki gol Davida Platta uspokoił trochę nerwy Anglików. Jednak Kamerun doprowadził do wyrównania, a następnie objął prowadzenie po bramce Eugène Ekéké w 65 minucie. Kamerun miał szansę na zdobycie trzeciego gola, ale nie wykorzystał jej. Ostatecznie, dzięki dwóm rzutom karnym Linekera, zwyciężyła Anglia.

Zachwycające wyczyny Kamerunu we Włoszech zakończyły się w ćwierćfinale, chociaż ślad, jaki odcisnęli na turnieju, a nawet na samej piłce nożnej, był wieczny.

Powrót do domu i jego konsekwencje

Zmęczeni walką bohaterowie Kamerunu po powrocie do ojczyzny zostali powitani z odpowiednimi honorami. Ich samolot musiał nawet zawrócić tuż przed lądowaniem, ponieważ na pasie startowym na lotnisku w Douala pojawiły się tłumy wielbicieli reprezentacji. Późniejsza parada z udziałem reprezentantów kraju trwała dwa pełne dni, a prezydent Biya nagrodził wszystkich piłkarzy, a także trenerów i cały sztab.

Szczególną cześć oddano Rogerowi Milli. Co ciekawe w wieku 38 lat zdobył “Brązowego Buta” na Mistrzostwach Świata w 1990 roku, a także znalazł się w Jedenastce Marzeń Mistrzostw Świata FIFA. Milla został również wybrany Piłkarzem Roku Afryki 1990, a w 2007 roku Konfederacja Afrykańskiej Piłki Nożnej ogłosiła go najlepszym piłkarzem kontynentu w ciągu ostatnich 50 lat.

Zobacz również: legendarna wpadka Linekera w meczu przeciwko Irlandii