Niezapomniane chwile Mistrzostw Świata: Kreatywna gra na czas reprezentacji Zairu

Mistrzostwa Świata w piłce nożnej dostarczają nam mnóstwo emocji od samego początku tj. od 1930 r. kiedy rozegrano pierwszy mundial. Wspaniałych chwil było mnóstwo. O niektórych z nich już dziś nawet nie pamiętamy. Czasem zdarzały się momenty, które można jedynie określić jako dziwaczne. Właśnie do tego typu zdarzeń możemy zaliczyć incydent, który miał miejsce na turnieju w RFN. Dokładnie chodzi o sytuację, w której obrońca reprezentacji Zairu wybiegł z muru i wybił piłkę Brazylijczykom. To była jedna z najbardziej osobliwych scen w trakcie Mistrzostw Świata w 1974 roku. Oczywiście istnieją różne spekulacje na temat przyczyn tego zadziwiającego zdarzenia.

Za chwilę przeanalizujemy okoliczności tego dziwacznego incydentu na boisku. Jednak najpierw musimy wyjaśnić, jakie znaczenie dla Zairu miały Mistrzostwa Świata, a także przedstawić drogę reprezentacji tego kraju na mundial w 1974 roku. Dopiero wtedy można pojąć, co tak naprawdę wydarzyło się na boisku i w pełni zrozumieć plotki, które krążą od tamtego czasu. Zatem nie przedłużając przejdźmy do historii udziału reprezentacji Zairu w turnieju Mistrzostw Świata oraz do samego incydentu.

Brazylia na MŚ

Dlaczego występ reprezentacji Zairu w Mistrzostwach Świata w 1974 roku był tak wyjątkowy?

Jeśli nie wiecie, Zair to państwo na kontynencie afrykańskim. Ta nazwa obowiązywała od 1971 roku aż do 1997 roku. Wcześniej kraj nazywał się Demokratyczna Republika Konga, natomiast obecnie to Republika Konga. Już sama nazwa państwa sprawia, że ​​Zair ma swoje własne, wyjątkowe miejsce w historii mistrzostw świata. Dlaczego? Otóż de facto kraj o takiej nazwie już nie istnieje. Poza tym, w czasie rozgrywania Mistrzostw Świata w RFN Zair był tak naprawdę jednym z największych krajów w Afryce.

Nie było więc zaskoczeniem, kiedy kraj tej wielkości w końcu dostał się na największy i najważniejszy turniej piłki nożnej na świecie. Istotną kwestią jest to, iż Zair był tak naprawdę pierwszym krajem z „czarnej Afryki”, który trafił do głównego turnieju Mistrzostw Świata. Z tego powodu w 1974 roku zarówno piłkarze, jak i mieszkańcy Zairu byli bardzo dumni. Warto odnotować, że sama reprezentacja Zairu nie była zespołem, który składał się z samych amatorów.

Reprezentacja Zairu była aktualnym zwycięzcą Pucharu Narodów Afryki, więc jej piłkarze wiedzieli co nieco o tym, jak wygrywać wielkie mecze. Jeśli skupimy się na tym, co oznacza bycie „czarnym afrykańskim” narodem, można śmiało powiedzieć, że dla tego kraju udział w mundialu był czymś więcej niż tylko turniejem piłkarskim. Tak naprawdę wiele osób twierdziło, że drużyna Zairu walczyła o coś więcej niż tylko o trofeum piłkarskie. Co ciekawe na początku turnieju Zair radził sobie znakomicie. Piłkarze byli pełni ambicji i sił. Jednak to, co początkowo zachwycało, zniknęło w drugim i trzecim meczu grupowym.

Moment, w którym zaczęło się źle dziać

Jesteście gotowi na krótką lekcję historii? No to ruszamy. Władzę w Zairze sprawował dyktator o imieniu Mobutu Sese Seko. Mężczyzna przejął władzę w latach 60. na skutek wojskowego zamachu stanu. Jak większość dyktatorów nie był zbyt lubiany przez zwykłych mieszkańców swojego kraju. Warto zwrócić uwagę, że przywódca Zairu był odpowiedzialny za wiele problemów, które pojawiły się w tej części świata. Z pewnością dyktator był bardzo dumny z reprezentacji, której udało się zakwalifikować do Mistrzostw Świata. Z tego powodu ustanowił specjalną pulę środków finansowych, do których podobno piłkarze mieli dostęp. Dodajmy, że z pieniędzy tych mogło korzystać także wielu jego przyjaciół – członków rządu, którzy podróżowali z reprezentacją kraju.

Wkrótce pula pieniędzy się wyczerpała, głównie za sprawą urzędników rządowych, którzy wykorzystali znacznie więcej funduszy niż powinni. Okazało się, że z pensja piłkarzy była wypłacana także z tych środków. Zatem kiedy zabrakło pieniędzy, zawodnicy reprezentacji Zairu nie otrzymali zapłaty za udział w mundialu. Właśnie z tego powodu piłkarze podjęli decyzję, że nie wyjdą na boisko w swoim drugim meczu grupowym przeciwko Jugosławii.

Takie rozwiązanie oznaczałoby, że Mistrzostwa Świata w 1974 roku byłyby absolutną katastrofą. Przypuszczalnie większość z nas zgodzi się z powyższą tezą. Nie chcąc dopuścić do takiej sytuacji, FIFA postanowiła wkroczyć do akcji. Organizacja postanowiła zainterweniować w sprawie zapłaty piłkarzom. Jednakże nie da się ukryć, że zawodnicy reprezentacji Zairu stracili serce i zapał do walki. Ambicja, z którą rozpoczęli turniej zniknęła. Zespół przegrał w meczu z Jugosławią 0:9, a następnie odniósł porażkę z Brazylią 0:3.

Moment, w którym reprezentacja Zairu zmieniła zasady panujące w piłce nożnej

Słynny moment, o którym wspominaliśmy już wcześniej, miał miejsce podczas trzeciego i zarazem ostatniego meczu grupowego. Zair rywalizował w nim z Brazylią. Sytuacja, o której za chwilę opowiemy, wielokrotnie była błędnie interpretowana. Jednak zanim przejdziemy do tego, co wydarzyło się w tym spotkaniu, przyjrzyjmy się tłu tej rywalizacji. Otóż jeszcze przed meczem Zairu z Brazylią dla wielu było oczywiste, że to Brazylijczycy pokonają kraj, który właśnie przegrał 0:9 z Jugosławią. Opinia publiczna nie zastanawiała się nad tym, czy Brazylia wygra, ale raczej iloma bramkami zwycięży.

W drugiej połowie meczu byliśmy świadkami jednego z najdziwniejszych momentów w historii mistrzostw świata. Brazylia prowadziła 2:0, kiedy sędzia przyznał jej rzut wolny. Miał on być wykonany blisko pola karnego. Dokładnie około 25 metrów na wprost bramki Zairu. Standardowo sędzia dmuchnął w gwizdek, tym samym dając znak, że można strzelać. Jednak kilku brazylijskich piłkarzy zawahało się. Prawdopodobnie uzgadniali między sobą, jak uderzyć piłkę. Niespodziewanie obrońca z Zairu o imieniu Mwepu Ilunga oderwał się od muru i uderzył piłkę. Wszyscy Brazylijczycy byli kompletnie zdezorientowanych tym, co się właśnie wydarzyło. Z kolei sędzia podbiegł do Ilungi, aby pokazać mu żółtą kartkę.

Oczywiście na incydent ten uwagę zwrócił cały świat. Jednak czasami cała sytuacja jest błędnie interpretowana. Z tego powodu chcemy Wam przedstawić prawdziwe powody, dla których Ilunga zdecydował się zrobić tak osobliwą rzecz. Podkreślmy, że dużą rolę odgrywa w tym wypadku kilka kwestii.

Groźba wygnania z Zairu

Aby zrozumieć całą tę dziwaczną sytuację, należy sobie uświadomić, że Zairem rządził wówczas dyktator Mobutu. Mężczyzna był dumny z awansu swojej drużyny na Mistrzostwa Świata. Jednak nie był człowiekiem, który dobrze znosił porażki reprezentacji swojego kraju. Przegraną zairskich piłkarzy 0-9 z Jugosławią, uważał za powód do wstydu. Zdaniem Mobutu zawodnicy przynieśli wstyd nie tylko jemu, ale i całemu narodowi. Co ciekawe, to prawdopodobnie on sam przyczynił się niejako do klęski swojej ekipy. W każdym razie, według opowieści przed ostatnim grupowym meczem z Brazylią, Mobutu postanowi w osobliwy sposób zmobilizować swoich piłkarzy.

Według plotek, Mobutu wysłał do piłkarzy uzbrojonych strażników, którzy przekazali im groźną wiadomość. Otóż dyktator zagroził, że ​​jeśli przegrają z Brazylią przewagą 4 bramek lub większą, nie będą mogli wrócić do domu, do Zairu. Warto o tym pamiętać, próbując zrozumieć, dlaczego wcześniej wspomniany incydent z rzutem wolnym w ogóle się wydarzył.

Sytuacja określana mianem „afrykańskiej ignorancji” w rzeczywistości nie jest prawdą

Kiedy Brazylia grała z Zairem, komentatorem BBC był wówczas John Motson. Kiedy obrońca wybiegł z muru, aby kopnąć piłkę, Motson opisał incydent jako „dziwaczny moment afrykańskiej ignorancji”. Dziennikarz miał na myśli to, że obrońca zrobił to, ponieważ nie rozumiał zasad gry. To jednak nieprawda, wbrew temu, co dziś twierdzi wiele osób.

Piłkarze z całą pewnością znali zasady gry i w tym przypadku zlekceważyli je z zupełnie innych powodów. Wiele osób twierdziło, że obrońca zrobił to w panice, co także mogło być bliskie prawdzie.

Sprytna taktyka pomagająca “marnować” czas

Teraz chcielibyśmy wrócić do tej części historii, w której Mobutu zagroził piłkarzom wygnaniem z Zairu, jeśli przegrają z Brazylijczykami 4 bramkami lub wyżej. Zgłębiając ten temat, musimy wspomnieć, że kiedy doszło do incydentu, Brazylijczycy prowadzili wynikiem 2-0. Było około 15 minut do końca meczu. Rzut wolny wykonywany był z niebezpiecznej części boiska. Zatem z pewnością była to sytuacja, w której mógł paść kolejny gol dla Brazylii.

Gdy sędzia zagwizdał, dając znak do wykonania rzutu wolnego, nikt z brazylijskiej drużyny nie podbieg od razu, aby uderzyć piłkę. To wydało się Ilundze idealną okazją. Zawodnik postanowił podbiec i kopnąć piłkę. Co prawda w ten sposób otrzymał żółtą kartkę, ale skutecznie opóźnił grę. Wydaje się, że to był w rzeczywistości jego główny cel. Nie chodziło natomiast w tym słynnym incydencie o to, że piłkarz nie zrozumiał reguł gry.

Brazylijczycy również wydawali się zniechęceni tym ruchem zawodnika Zairu i ostatecznie nie zdobyli bramki w wyniku rzutu wolnego. Natomiast Canarinhos zdobyli jeszcze kolejnego gola później. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3-0 dla Brazylii. Tak więc w rzeczywistości, gdybyśmy byli piłkarzami reprezentacji Zairu lub członkami ich rodzin, prawdopodobnie uważalibyśmy Ilungę za bohatera.

Obrońca był wiele razy wyśmiewany z powodu tego incydentu. Jednak teraz, gdy znamy całą historię, wiemy już, że nie stało się to z powodu ignorancji. Rzeczywistym powodem była po prostu desperacja.

Zobacz także: .