Złe informacje napłynęły z przygotowań reprezentacji Polski do dwóch najbliższych meczy eliminacji Mistrzostw Świata z San Marino i Albanią. Kluczowe jest zwłaszcza to drugie spotkanie. Aktualnie do Albańczyków tracimy jeden punkt, a w Tiranie wcale nie zapowiada się, że będzie łatwo. Zwłaszcza, że Paulo Sousa stracił dwa ważne ogniwa.
Co zrobi Paulo Sousa w obliczu dwóch kontuzji?
Jeszcze kilka godzin temu wydawać się mogło, że w miejsce kontuzjowanych Macieja Rybusa i Arkadiusza Recy, Paulo Sousa dowoła nowego lewego obrońcę. Nic takiego nie będzie miało jednak miejsca, a problem, zdaniem wielu komentatorów i kibiców jest olbrzymi. Reprezentacja Polski zarówno na mecz z San Marino, jak i na arcyważne spotkanie z Albanią, została tylko z… jednym nominalnym lewym obrońcą w składzie, który również miewa potężne problemy. Mowa o Tymoteuszu Puchaczu, który w tym sezonie Bundesligi nie rozegrał ani jednej minuty (na siedem kolejek).
Logiczne więc są obawy o jego dyspozycję, zwłaszcza, że Tymoteusz Puchacz pokazał, że w reprezentacji Polski miewa zwroty i upadki. Ze spotkań z San Marino i Albanią kontuzja po raz kolejny wykluczyła Macieja Rybusa (uraz mięśnia uda, z którym boryka się już od dłuższego czasu). Z kadry wypadł także Arkadiusz Reca. W tym przypadku mowa o naderwaniu mięśnia czworogłowego i co najmniej miesięcznej przerwie od treningów.
Paulo Sousa postanowił zagrać va banque. To widać. Nie dowołał nowego lewego defensora, ale receptą na problemy może być Przemysław Frankowski. Nominalnie prawonożny gracz, wystawiany jest przez swojego trenera w Lens także na… lewej flance. Po transferze z MLS do Ligue 1 odnalazł się znakomicie. W tym sezonie już dwa razy trafił do “11” kolejki. Kto wie, czy ostatecznie to Frankowski i Puchacz nie stoczą walki o miejsce w wyjściowej jedenastce. Być może zagrają po 45 minut z San Marino i lepszy, wyjdzie od pierwszej minuty przeciwko Albanii. Być może w ten sposób uda się załatać niewątpliwą dziurę po urazach Recy i Rybusa.