Rozgrywane w Janowie Lubelskim spotkanie 10. kolejki grupy B. wojewódzkiej III ligi siatkówki mężczyzn pomiędzy drugą w tabeli Eską, a zespołem KS CKFiS Bełżyce, zakończyło się wynikiem 3:0 dla gospodarzy. Ten rezultat nie zmienił sytuacji obu zespołów na mecie rundy zasadniczej. Zespół Mariusza Plewika pożegnał się z rozgrywkami, natomiast siatkarze z Janowa będą kontynuowali walkę na trzecioligowym froncie.
Z większym spokojem podchodzili do spotkania zawodnicy z Janowa, którzy w nowo wyremontowanej hali przy basenie Otylia, mogli w końcu poczuć się jak u siebie. Jednak najważniejszy dla miejscowych kibiców był zapewniony wcześniej awans drużyny do fazy finałowej. Siatkarze z Janowa za sprawę honoru mogli przyjąć jednak zatarcie złego wrażenia po ostatnich dwóch porażkach w lidze (0:3 z LKPS-em, a następnie 0:3 z Cisami – przyp. red.). W zgoła odmiennej sytuacji był zespół z Bełżyc, który do awansu potrzebował niemal cudu, czyli wygranej z Eską 3:0 i przegranej Kraśnika z LKPS Pszczółką takim samym rezultatem.
W pierwszym spotkaniu z 8 listopada ubiegłego roku Eska zwyciężyła 3:1, a w meczach domowych zwyciężyła 2. z 3. potyczek (łącznie w setach 6:4), podczas gdy Bełżyce na wyjazdach wygrali raz i przegrali dwukrotnie (sety 5:7).
Jak powiedział nam kierownik zespołu gospodarzy, Jarosław Bańka, janowianie potrzebowali gry po ponad miesięcznym rozbracie z siatkówką (ostatni mecz zawodnicy rozegrali 6 grudnia 2014). – Mecz był spokojny, nie kalkulowaliśmy, czuliśmy trochę głód gry, bo niektórzy zawodnicy z podstawowego składu ostatnio trochę mniej grali, bo chcieliśmy sprawdzić, powiedzmy, „drugi garnitur”.
Ów głód gry szybko dał o sobie znać na parkiecie. Spotkanie rozpoczęło się zgodnie z planem o godzinie 19:30. Gospodarze dominowali w najważniejszych elementach gry nad rywalami. Pierwsze dwie partie janowianie wygrali, utrzymując pełną kontrolę nad przebiegiem spotkania. Wyniki 25:20, a następnie 25:18, mówią same za siebie. Już po pierwszym przegranym secie okazało się, że zawodnicy z Bełżyc mogli zapomnieć o ambitnym planie zwycięstwa w trzech setach. Trener Mariusz Plewik tłumaczył, że znów pojawiły się błędy prześladujące jego drużynę od początku sezonu, co rzutowało na przebieg spotkania. – Wszystko dobrze wyglądało jak zwykle do około 20. punktu, potem wkradały się błędy, zła zagrywka, jakiś atak, dotknięcie siatki w bloku, tracimy 2-3 punkty i nie doganiamy. Najkrócej rzecz ujmując, podtrzymuję swoje wcześniejsze zarzuty. Szwankuje wejście w mecz, z tym mamy problemy i tym skutkuje miejsce, na którym się znaleźliśmy.
Bełżyczanie obudzili się w ostatniej partii, w której napsuli sporo nerwów wyżej notowanej drużynie. Jednak kierownik Bańka jasno stwierdził, że kłopoty, z jakimi borykał się zespół Eski, wynikały z błędów własnych i zbyt nerwowego podejścia do końcówki spotkania. Mimo to rywalizacja zakończyła się happy endem dla miejscowych fanów, a przede wszystkim dla samej drużyny, która po zaciętej grze przechyliła na swoją korzyść także trzeciego seta, wygrywając 30:28. Co zatem zdecydowało o sukcesie gospodarzy? Jak przyznaje szkoleniowiec bełżyczan, kluczowym elementem dla przebiegu zmagań okazała się skuteczna zagrywka, a tę zaprezentowali janowianie. – W pewnych elementach zdecydowanie dominowali rywale, to była przede wszystkim zagrywka, którą narobili nam najwięcej problemów. Dobra, mocna, taktyczna zagrywka kierunkowa trochę nas od siatki odrzuciła. My mniej pograliśmy środkiem niż zwykle, a przecież nasi środkowi trochę punktują. W tym meczu punktów ze środka było wyjątkowo mało. Muszę jeszcze na spokojnie przeprowadzić analizę – dodał trener, po czym przyznał: – Będziemy na ostatnim miejscu, nie udało się wyprzedzić Nałęczowa, a szansa była. W istocie Klub Sportowy CKFiS znajdzie się na ostatniej (piątej) lokacie w grupie B. z 7. punktami na koncie, natomiast Eska dzięki dwa razy lepszemu wynikowi, czyli zgromadzonym 14. „oczkom” zajęła drugie miejsce.
Co ciekawe, Eska znów zagrała w optymalnym składzie, co oczywiście przełożyło się na wynik, ale w zestawieniu Bełżyc doszło do nieznacznych rotacji. Na parkiecie pojawił się m.in. drugi libero, Emil Nowkowski. Trener Mariusz Plewik ocenił występ młodego zawodnika i przedstawił zalety i aspekty, które młodzian musi jeszcze dopracować. – Emil Nowkowski to jest chłopak ze szkoły ponadgimnazjalnej. Wszedł na kilka piłek w meczu. Regularnie trenuje, jego poziom zaawansowania technicznego jest jeszcze trochę za niski, żeby z takimi rywalami podjąć walkę. Szczególnie to dotyczy przyjęcia zagrywki. Co prawda, bezpośrednich błędów raczej unikał, ale brakuje jeszcze dokładności. Dobrze gra w obronie, potrafi przeczytać grę, pokryć sektor, który jest atakowany. To jest jeszcze młody chłopak, przed nim dużo pracy. Na pewno jest zmotywowany, nie boi się tej pracy, dlatego myślę, że jeszcze będzie mógł się pocieszyć z gry w siatkówkę. Na razie Bogdan Skrzyński jest tym pierwszym libero i w najtrudniejszych momentach próbujemy się Bogdanem ratować. To jest ważne, bo jak uda się uspokoić pierwszą piłkę w przyjęciu, to można zrobić coś z drugiej, skończyć atak i narobić rywalowi trochę krzywdy.
Powiedzieli po spotkaniu
Na temat przebiegu spotkania:
Jarosław Bańka (kierownik i trener drużyny SKF ESKA Janów Lubelski): – Mecz wyszedł fajnie, pod kontrolą. W ostatnim secie wkradło się trochę nerwowości, ale to na własne życzenie. Nasz rozgrywający próbował trochę kombinować z grą, ale po to są takie mecze, żeby takie zagrania czasami wychodziły, albo i nie.
Mariusz Plewik (trener drużyny KS CKFiS Bełżyce): – Problemy pojawiały się przy drugiej piłce, oddawaliśmy ją za darmo rywalom. Na pewno mamy wyrównanych zawodników, wyrównany skład. Kwestia polega na tym, że cały skład gra i cały przegrywa. Mamy mało spotkań z rywalami, którzy stawialiby trochę mniejsze wymagania.
O wyróżniających się zawodnikach:
Jarosław Bańka (kierownik i trener drużyny SKF ESKA Janów Lubelski): – Przeważnie najlepiej grali atakujący i dobrze przyjmujący. Jeżeli chodzi o jakieś mankamenty, to nie chciałbym o tym mówić, bo myślę, że akurat gra zespołu przeciwko naszym przeciwnikom to nie był największy problem.
Mariusz Plewik (trener drużyny KS CKFiS Bełżyce): – Wszystko jest kwestią motywacji i tak jak wcześniej mówiłem, ciężko postawić na jednego zawodnika, który zagrałby jakoś ofiarnie, ale w ostatnich dwóch spotkaniach większą szansę dostał przyjmujący Maciek Grzegorczyk. Pozytywnie wykorzystał tę szansę. Wyszedł w pierwszym zestawieniu za nieobecnego Mateusza Bartnika. Właśnie Maciek był takim jasnym punktem, radził sobie przy piłkach sytuacyjnych. Na ławce został podstawowy przyjmujący – Piotrek Krysiak. W pierwszym meczu wyszedł z kolei rozgrywający Łukasz Szawracki, co też miało swoje plusy. Teraz przyjęcie też dobrze funkcjonowało, sporo piłek podbijaliśmy w obronie.
SKF ESKA Janów Lubelski – KS CKFiS Bełżyce 3:0 (25:20, 25:18, 30:28)
Skład SKF ESKI Janów Lubelski:
Jakub Muchajer, Jarosław Zegan, Bartosz Oleksy, Michał Wojtan, Michał Płecha, Wojciech Jórasz, Adrian Zych (libero), Kamil Młynarz, Zenon Biegas (libero), oraz Rafał Hasiak.
Trener: Jarosław Bańka.
Skład KS CKFiS Bełżyce:
Mateusz Zabielski, Łukasz Chlebicki, Mateusz Owczarski, Maciej Grzegorczyk, Piotr Potakiewicz (kapitan), Krzysztof Kasiura, Marcin Niewiadomy, Emil Żuchnik, Piotr Krysiak, Łukasz Szawracki, Bogdan Skrzyński (I libero), oraz Emil Nowkowski (II libero).
Trener: Mariusz Plewik.