W najbliższą niedzielę szczypiornistki MKS-u Perła Lublin zainaugurują rozgrywki ligowe. W 1. kolejce zespół mistrzyń Polski zmierzy się z trzecią drużyną poprzedniej kampanii Piłką Ręczną Koszalin. Przed startem rywalizacji porozmawialiśmy z obrotową ekipy z Lublina Sylwią Matuszczyk m.in. o pracy wykonanej w okresie przygotowawczym, nowym selekcjonerze reprezentacji Polski i celach lublinianek na sezon 2019/2020. Zapraszamy do lektury!
Przemysław Flis – LUBSPORT.PL: Jak Pani może podsumować okres przygotowawczy, który już za Wami?
Sylwia Matuszczyk (obrotowa MKS-u Perła Lublin): Myślę, że to najgorszy czas dla zawodnika. Jest dużo pracy na siłowni, stadionie, a mało grania. Cieszymy się grą i przed nami najlepszy okres. Zaczynamy mecze o stawkę i z niecierpliwością czekamy na niedzielne inauguracyjne spotkanie z zespołem z Koszalina, ponieważ jesteśmy głodne gry.
Do których elementów gry przywiązywałyście największą wagę podczas tych przygotowań?
Na początku była to stricte motoryka, aby być dobrze przygotowanym na cały sezon. Później dogrywałyśmy elementy taktyczne. Zagrywki praktycznie się nie zmieniły, ale zmieniły się zawodniczki. Myślę, że zgrywanie się, tempo i czucie siebie nawzajem na boisku – po kolei próbowałyśmy szlifować wszystkie te aspekty.
Przed startem przygotowań do kadry zespołu z Lublina dołączyły nowe zawodniczki. Czy po okresie przygotowawczym zgrały się już z resztą drużyny?
Sądzę, że minie jeszcze trochę czasu, zanim się zgramy. Na dobrą sprawę nasza gra powinna wyglądać fajnie w okolicach marca. Zazwyczaj tak jest po takim przemeblowaniu. Początek może być dla nas trudny, ale z każdym kolejnym meczem powinno być lepiej.
Od tego sezonu w PGNiG Superlidze kobiet nastąpią kluczowe zmiany. Liczba drużyn się zmniejszy, a liga stanie się profesjonalna. Jak się Pani zapatruje na te przekształcenia?
Z jednej strony cieszę się, bo fajnie, że wkraczamy w świat zawodowej piłki ręcznej. Aczkolwiek trochę boli serduszko, że kilka klubów albo spadło przez to do niższej ligi, albo musiało zostać rozwiązanych. Uważam, że te zmiany mają swoje plusy, ale i minusy.
Nową kampanię rozpoczniecie od meczu z drużyną z Koszalina. Mierzyłyście się z tą ekipą w sparingu w trakcie okresu przygotowawczego. Jakie są Pani zdaniem mocne strony tego zespołu?
To drużyna tworzona przez zawodniczki, które dosyć długo grają ze sobą. Są przez to bardzo dobrze zgrane i znakomicie się rozumieją. Uważam, że zespołowość, twarda defensywa to ich najmocniejsze strony. Mam nadzieję, że my też postawimy mur, z którego słyniemy i lubelska obrona będzie górą w tej konfrontacji.
Poza rozgrywkami ligowymi i Pucharem Polski zagracie w nadchodzącym sezonie w Lidze Mistrzyń. Jak Pani ocenia grupę, w której zmierzycie się z rosyjskim GK Rostow Don, duńskim Team Esbjerg i rumuńskim CSM Bucuresti?
Uważam, że w Lidze Mistrzyń nie ma już słabych zespołów, więc na dobrą sprawę z jakiegokolwiek losowania moglibyśmy być niezadowoleni. To elitarne rozgrywki i każde spotkanie będzie pełne walki. Damy z siebie wszystko i na pewno będziemy starały się pokazać jak najlepszy handball.
W przyszłym sezonie będziecie rywalizowały w PGNiG Superlidze, Pucharze Polski i Lidze Mistrzyń. Czy Pani zdaniem zespół jest gotowy do gry na trzech frontach?
Na pewno miałyśmy bardzo ciężki okres przygotowawczy i powinno to procentować. Może nie na początku, ale w późniejszym etapie sezonu, kiedy zmęczenie będzie się nakładało, to dobre przygotowanie fizyczne będzie działało na naszą korzyść. To będzie trudna kampania. Jednak mamy tak szeroką kadrę, że trener będzie mógł rotować pozycjami, a każda zawodniczka będzie grała po równo, co sprawi, że lepiej zniesiemy wymagania tego sezonu.
Jakie będą cele MKS-u Perła Lublin na nadchodzący sezon?
W Lublinie nie ma innego celu niż złoto. Inne miejsca się tu nie liczą i będziemy walczyły o mistrzowski tytuł.
Poza grą w lubelskim zespole występuje Pani również w reprezentacji Polski. W sierpniu posadę selekcjonera kadry narodowej objął Norweg Arne Senstad. Czego Pani oczekuje po współpracy z tym szkoleniowcem?
Sądzę, że przed pierwszym zgrupowaniem trudno jest cokolwiek powiedzieć. Nie znamy trenera i jego wizji gry. Myślę, że powoła większą liczbę zawodniczek i da szansę szczypiornistkom, które widziałby w swojej reprezentacji. Mam nadzieję, że zacznie rozwijać się szkolenie młodzieży. Wydaje mi się, że ten narybek nie jest uzupełniany i to boli mnie jako szczypiornistkę już troszkę starszą. Liczę, że poziomy szkolenia zostaną dobrze zweryfikowane przez nowego selekcjonera i odbijemy się, bo aktualnie jesteśmy nieco z tyłu.
Eliminacje do Mistrzostw Europy rozpoczynacie od wrześniowych meczów z Wyspami Owczymi i Ukrainą, omijając na początku rywalizacji najmocniejszą Rumunię. Czy taki układ spotkań ma dla Pani jakieś szczególne znaczenie, czy jednak jest nieistotny?
Uważam, że na pewno ma to duże znaczenie, ponieważ pierwsze zgrupowanie będzie bardziej zapoznawcze. Będziemy musiały zaznajomić się z tym, czego oczekuje od nas selekcjoner. To duży plus, że rywalki nie są z najwyższej półki. Dzięki temu będziemy miały możliwość lżejszego wprowadzenia się we wszystko.
fot. Robert Romaniuk (archiwum)