Kiedy będziesz oglądać ostatnie mecze fazy grupowej w trakcie nadchodzących Mistrzostw Świata 2022 w Katarze, przypuszczalnie nie zwrócisz aż tak bardzo uwagi na jeden fakt. Mianowcie ostatnie mecze w każdej z grup zostaną rozegrane dokładnie w tym samym czasie.
Podkreślmy, że chodzi oczywiście wyłącznie o mecze finałowe w każdej z grup, gdyż wszystkie inne spotkania w tej fazie turnieju nie są rozgrywane jednocześnie. Dlaczego tak jest? Otóż chodzi o zapewnienie uczciwych warunków rywalizacji. Warunków, w których każdy z zespołów ma takie same szanse na zwycięstwo. Jednocześnie takie przepisy mają przeciwdziałać nieuczciwym praktykom np. celowemu wyeliminowaniu jakiejś drużyny przez dwa spiskujące ze sobą zespoły.
Jednak powyższe przepisy nie funkcjonowały od zawsze. Dopiero od Mistrzostw Świata w 1986 roku w Meksyku wprowadzono zasadę, że ostatnie mecze grupowe muszą być rozgrywane w tym samym czasie. Co ciekawe, spotkanie między reprezentacją RFN a Austrią na mundialu w 1982 roku spowodowało, że FIFA wprowadziła nowe zasady.
Hiszpania 1982: RFN spodziewało się łatwego meczu
Przed jak i w trakcie Mistrzostw Świata w Hiszpanii reprezentacja RFN uchodziła za jednego z faworytów. Zwycięzcy Mistrzostw Świata z 1974 roku i panujący wówczas Mistrzowie Europy znakomicie poradzili sobie w kwalifikacjach, notując rekordową liczbę wygranych meczów. Drużyna RFN miała w swoich szeregach znakomitych piłkarzy. Warto wspomnieć o takich gwiazdach jak Paul Breitner, Karl-Heinz Rummenigge i Lothar Matthäus. Niewątpliwie Niemcy mieli wiele powodów do tego, aby być pewnym siebie.
Jednak w pewnym momencie pewność siebie przerodziła się w arogancję. Nastąpiło to w trakcie przygotowań do meczu z Algierią, który miał odbyć się 16 czerwca na stadionie Estadio El Molinón. Odnotujmy, że spotkanie to otwierało zmagania drugiej grupy. Niemcy w bezczelny sposób lekceważyli Algierczyków. Dochodziło nawet do tego, że w przedmeczowych wywiadach Niemcy otwarcie upokarzali algierskich piłkarzy.
„Dedykujemy siódmą bramkę naszym żonom, a ósmą naszym psom” – żartował jeden z niemieckich piłkarzy. Z kolei trener reprezentacji RFN, Jupp Derwall, szydził, że „wsiądzie do pierwszego pociągu z Hiszpanii do Monachium”, jeśli jego zespół przegra z Algierią.
Z pewnością bezczelność Niemców przyprawiała niektórych o mdłości. Jednak reprezentacja RFN miała powody, aby przypuszczać, że Algieria nie będzie wymagającym przeciwnikiem. Tym bardziej, że na tamten moment tylko cztery drużyny z Afryki w historii dotarły do turnieju Mistrzostw Świata. Mowa o Egipcie (1934, R1), Maroku (1966, R1), Demokratycznej Republice Kongo (1974, R1) oraz Tunezji (1978, R1). Dodajmy, iż wszystkie te cztery afrykańskie zespoły nie odegrały znaczącej roli w mundialu.
Jeśli chodzi o reprezentację Algierii warto zwrócić uwagę na fakt, iż piętnastu członków tej drużyny grało w tamtym czasie w lidze algierskiej. Wynikało to z obowiązujących wówczas przepisów, które zabraniały piłkarzom tego kraju gry w zagranicznych klubach przed ukończeniem 28. roku życia. Z kolei siedmiu zawodników nigdy wcześniej nie zagrało ani raz w meczu reprezentacji.
Jednak gdyby sztab RFN przygotował się do meczu z Algierią bardziej profesjonalne, zauważyłby jedną istotną rzecz. Mianowicie reprezentacja Algierii wyjątkowo dobrze zaprezentowała się przed turniejem Mistrzostw Świata. Wówczas to Algierczycy zwyciężyli w meczach z Republiką Irlandii, Realem Madryt i Benfiką. Piłkarze z Afryki pokazali zapierająca dech w piersiach ofensywną piłkę.
Ogromna niespodzianka – reprezentacja Algierii na czele grupy numer 2
Tuż przed meczem z Algierią w Gijon 16 czerwca, niemieccy zawodnicy zachowywali się niczym biznesmeni, którzy palą cygara i zachwycają się własną potęgą. Jednak wkrótce algierska drużyna wytrąciła ich z równowagi swoją znakomitą grą.
Szczególnie należy podkreślić kapitalną postawę obrońcy Chaabane Merzekane, który dosłownie szalał na boisku. Można nawet go określić zawodnikiem meczu. Zresztą cała reprezentacja Algierii zagrała tak, że zarozumiali Niemcy mieli spory kłopot.
W 54. minucie meczu Rabah Madjer dał Algierczykom zasłużone prowadzenie. Kilka minut później, dokładnie w 67. minucie Karl-Heinz Rummenigge doprowadził do remisu. Jednak równowaga nie trwała zbyt długo. Algieria niemal natychmiast odzyskała przewagę. Dzięki Lakhdarowi Belloumiemu wyszła na prowadzenie, które utrzymała do końca meczu. Tym samym zespół z Algierii został pierwszym zespołem z Afryki, który pokonał europejską drużynę podczas Mistrzostw Świata.
Wynik odbił się echem nie tylko w całej Europie, ale i na świecie. Cała Algieria świętowała triumf nad RFN. Coraz więcej mieszkańców tego kraju zaczęło śledzić poczynania reprezentacji w piłce nożnej. Po meczu członek zwycięskiego zespołu – Lakhdar Belloumi w bardzo kulturalnych słowach wypowiedział się na temat porażki Niemiec. Piłkarz nie skorzystał z okazji, aby w mocnych słowach skrytykować zarozumiałych Niemców. Zawodnik powiedział tylko: „Szanujemy niemiecką drużynę i ich kraj, w tej chwili jesteśmy po prostu zachwyceni, że sprawiliśmy, że i oni zaczęli szanować nasz”.
Nieoczekiwane zwycięstwo i euforia będąca jego następstwem prawdopodobnie pozbawił zespół z Algierii nieco energii. W drugim meczu grupowym, być może także z powodu braku doświadczenia, piłkarze z Afryki ulegli 0:2 drużynie Austrii. W swoim ostatnim spotkaniu grupowym, które zostało rozegrane 24 czerwca na Estadio Carlos Tartiere w Oviedo, Algierczycy potrafili skupić się na grze, dzięki czemu wygrali 3:2 z Chile. Zespół z Afryki był bardzo blisko awansu do rundy pucharowej Mistrzostw Świata w 1982 r. Co ważne awans mógł nastąpić w 20. rocznicę odzyskania przez Algierię niepodległości.
Wszyscy myśleli, że będą świadkami wspaniałej historii. Tymczasem okazało się zupełnie inaczej.
Hańba w Gijon
Wygrana Algierii z Chile z 24 czerwca dała zespołowi z Afryki wygodną pozycję w grupie numer 2. Warto dodać, że liderem tej grupy była Austria. Natomiast na trzecim miejscu, z dwoma punktami starty do Algierczyków, plasowali się piłkarze z RFN.
Dzień później tj. 25 czerwca w Gijon rozegrano mecz RFN kontra Austria. Co ciekawe, to spotkanie kończyło zmagania w grupie nr 2. Oba kraje – Niemcy i Austria żyły w przyjaźni. Co ważniejsze, oba zespoły wiedziały, że zwycięstwo RFN 1:0 lub 2:0 zapewni obu drużynom awans do dalszej fazy mundialu. Oczywiście w takiej sytuacji z dalszej rywalizacji odpadłaby Algieria.
Po zaledwie ośmiu minutach meczu Horst Hurbesch wyprowadził RFN na prowadzenie. Jednak to, co wydarzyło się bezpośrednio po uderzeniu 31-letniego napastnika, wywołało powszechne oburzenie.
Ponieważ w tym momencie wynik był korzystny zarówno dla Niemiec, jak i Austrii, obie drużyny praktycznie przestały grać.
Zespoły na zmianę od niechcenia kopały piłkę na własnych połowach boiska. Żadna z ekip nie przeprowadzała akcji ofensywnych. Tym samym obie reprezentacje jawnie drwiły sobie z zasad fair play, które powinny obowiązywać na Mistrzostwach Świata.
Kibice zgromadzeni na stadionie El Molinón byli wściekli. Ludzie krzyczeli „Fuera, fuera” (“Wynocha, wynocha”). Jeszcze inni wymachiwali banknotami z obrzydzeniem, sugerując, że mecz był ustawiony.
Niemiecki komentator telewizyjny Eberhard Stanjek powiedział: “To, co tutaj się dzieje, to hańba, która nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Możecie mówić, co chcecie, ale nic nie usprawiedliwia tego zachowania”. Następnie całkowicie zamilkł.
Także austriacki komentator Robert Seeger czuł niesmak. Redaktor zasugerował nawet widzom, aby w ramach protestu wyłączyli swoje telewizory. Natomiast były reprezentant RFN Willi Schulz nazwał swoich rodaków „gangsterami”.
Jednak ten skandaliczny mecz został rozegrany do końca i kiedy szkocki sędzia Bob Valentine po raz ostatni dmuchnął w gwizdek zarówno Niemcy, jak i Austria cieszyły się z awansu. Natomiast Algieria odpadła z dalszej rywalizacji.
Konsekwencje: bezwstydni sprawcy i zmiana zasad FIFA
Pomimo ogromnej krytyki zarówno Niemcy, jak i Austria wydawały się niewzruszone w następnych dniach. Kiedy niemieccy kibice zgromadzili się pod hotelem swojej reprezentacji, aby wyrazić swoją wściekłość, zostali obrzuceni przez piłkarzy balonami wypełnionymi wodą.
Szef austriackiej delegacji, Hans Tshak, dolał przysłowiowej oliwy do ognia, mówiąc: “Oczywiście dzisiejszy mecz został zdominowany przez taktykę. Ale 10 000 synów pustyni pojawia się na stadionie, by wywołać skandal tylko dlatego, że mają w kraju za mało szkół. Jakiś szejk wychodzi ze swojej oazy, po trzystu latach czuje zapach Pucharu Świata, i myśli, że może otwierać swój pysk”.
Z kolei niemiecki trener Jupp Derwall powiedział: „Chcieliśmy awansować, a nie grać w piłkę”, podczas gdy kapitan Lothar Matthäus zapewniał: „Awansowaliśmy i to jest najważniejsze”.
Oczywiście Algierczycy nie wierzyli w te tłumaczenia. Algieria złożyła oficjalny protest do FIFA. Jednak został on odrzucony.
Sami algierscy piłkarze patrzyli na całą sytuację nieco z innej perspektywy. Tak przynajmniej wynika ze słów Chaabane Merzekane, który powiedział: „Nie jesteśmy wściekli. Jest ok. Było warto zobaczyć dwie potęgi umawiające się na wynik i trzęsące się ze strachu przed Algierią. Oni awansowali sprzedając swój honor, my odpadliśmy z podniesionymi głowami”.
W swoim proteście skierowanym do FIFA Algieria zawarła prośbę o powtórzenie kontrowersyjnego meczu. Także z innych krajów popłynęły tego typu sugestie. Jednak FIFA była nieugięta.
Zamiast powtórki FIFA wprowadziła istotne zmiany w regulaminie turnieju Mistrzostw Świata. W myśl nowych zasad ostatnie mecze w każdej grupie od następnego mundialu (1986 rok, Meksyk) były rozgrywane dokładnie w tym samym czasie. Chodziło o to, aby nigdy więcej nie powtórzyła się wstydliwa sytuacja z Gijon.
Lakhdar Belloumi z Algierii uznał, że zmiana zasad dokonana przez FIFĘ była dużo bardziej znacząca niż złamane serca algierskich piłkarzy w Hiszpanii. „Nasza historia zmusiła FIFA do dokonania zmian. To nawet lepsze, niż nasze zwycięstwa. To oznacza, że Algieria zostawiła niezatarty ślad w historii piłki nożnej” – powiedział Belloumi.
Po tym incydencie RFN, pomimo wszechobecnych słów krytyki, zdołała dojść do finału Mistrzostw Świata w 1982 roku w Madrycie. W spotkaniu finałowym Niemcy zmierzyli się z Włochami na słynnym Santiago Bernabéu.
Można rzec, że sprawiedliwości stało się zadość. Włoski zespół pokonał RFN 3:1. Bramki dla zespołu z Półwyspu Apenińskiego strzelili Paolo Rossi, Marco Tardelli i Alessandro Altobelli.
Wydaje się, że smutek i gorycz z poniesionej porażki były odpowiednią karą dla autorów tzw. „Hańby w Gijon” lub też „Paktu o nieagresji w Gijón”.
Dwa lata później RFN było jednym z faworytów Mistrzostw Europy w 1984 we Francji. Wydawało się, że reprezentacja Niemiec, trenowana przez Juppa Derwalla, bez problemu zdobędzie tytuł. Tymczasem niespodziewanie Niemcy ponieśli sromotną porażkę i odpadli z turnieju już w pierwszej rundzie.
Po fatalnym występie na Mistrzostwach Europy opinia publiczna nie zostawiła suchej nitki na Derwallu. Doszło podobno nawet do tego, że szkoleniowiec był zastraszany. Oczywiście konsekwencją nieudanego występu na Euro 84 było zdymisjonowanie Juppa Derwalla ze stanowiska trenera reprezentacji RFN. Prawdopodobnie ta decyzja wywołała uśmiech na twarzach Algierczyków.
Przeczytaj również: brutalny faul Schumachera na Battistonie oraz Diego Maradona poprowadził Argentynę do zwycięstwa